Drużyna Broni zapewniła sobie utrzymanie, ale w ostatnim meczu sezonu chciała kosztem Lechii godnie pożegnać się z kibicami, zwłaszcza, że ci w rundzie wiosennej rozpieszczani zwycięstwami nie byli. Podopieczni Dominika Bednarczyka, którzy w tym pojedynku poza punktami do tabeli gr. I 3. ligi walczyli również o jak najwyższe miejsce w klasyfikacji drużyn w Pro Junior System i co się z tym wiąże pokaźną kwotę finansową. Gospodarze jednak w czterech ostatnich pojedynkach zdobyli tylko punkt, ale usprawiedliwia to fakt, że wówczas na boisku występowali głównie młodzieżowcy. Z kolei Lechia chciała podtrzymać serię trzech meczów bez porażki i sezon zakończyć na wysokim piątym miejscu.
Pierwsza połowa miała dość wyrównany przebieg a częściej w posiadaniu piłki byli wówczas futboliści Broni. Niestety przewaga nie znalazła odzwierciedlenia w wypracowaniu przez zawodników sytuacji strzeleckich. Te z kolei najczęściej, po kontratakach wyprowadzali przyjezdni. W 35 minucie miała miejsce sytuacja , po której Kamil Szymczak, ale zawodnik po przelobowaniu Wojciecha Ginała trafił piłką w słupek. Siedem minut później tomaszowianie już prowadzili, bo młodego golkipera do kapitulacji zmusił Artur Amroziński. Ten sam zawodnik w 49 minucie po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Od tego momentu rywale zespołu z Plant wycofali się i starali przyjmować ataki radomian na własnej połowie. W 72 minucie gospodarze prowadzili już 3:0, bo sytuację oko w oko z Ginałem wykorzystał Eryk Kaproń. Miejscowi nie wyciągali wniosków i zaledwie 180 sekund później w niemalże identycznej sytuacji – stracili czwartego gola a nieudaną pułapkę ofsajdową wykorzystał Uzbek Klim Morenkov. Gdy wydawało się, że takim też rezultatem zakończy się ten mecz, to w doliczonym jego czasie bramkę dla radomian uzyskał Michał Kielak, strzelając piłkę pod poprzeczkę!
Broń Radom – Lechia Tomaszów Mazowiecki 1:4 (0:1)
Bramki: Kielak - Amroziński 2, Kaproń, Morenkov.















Napisz komentarz
Komentarze