Podopieczni Marcina Sikorskiego do stolicy na mecz z Ursusem udali się w roli faworytów. Białobrzeżanie w trzech ostatnich pojedynkach zdobyli siedem punktów i ewentualny triumf nad ostatnim w rozgrywkach Ursusem w zasadzie zapewniłby im utrzymanie. Tak się nie stało. To miejscowi pod koniec 1. połowy za sprawą dwóch goli Filipa Dziełaka wyszli na prowadzenie. Tuż przed jej końcem kontaktową bramkę dla gości uzyskał Maciej Kencel. Po zmianie stron padł tylko jeden gol, ale ku uciesze kibiców popularnych Traktorków, zdobył go Mateusz Wysocki, ustalając wynik konfrontacji.
Dużo więcej powodów do zadowolenia mieli piłkarze Broni. Podopieczni Dominika Bednarczyka po porażkach ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, Mławianką Mława, Ursusem Warszawa i stołeczną Legią II, nie mogli sobie pozwolić na stratę punktów z walczącą o utrzymanie Wartą. Za to goście w ostatnich dwóch pojedynkach, po 4:0 wygrywali z Ursusem i Sokołem Ostróda i chcąc realnie myśląc o utrzymaniu, chcieli pójść za ciosem.
W 15 minucie z prowadzenia cieszyli się gospodarze. Piłkę po rzucie rożnym, tak niefortunnie wybił golkiper Warty Kamil Miazek, że trafił nią w Kacpra Sionkowskiego i ten zaliczył tzw. samobója. Kilka minut później było już 1:1, bo Hubert Derlatka sfaulował w polu karnym Piotr Mielczarka a piłkę w bramce Broni umieścił Seweryn Michalski. Kulminacyjny moment pojedynku miał miejsce w 71 minucie. Wówczas, po kolejnym stałym fragmencie gry (rzut rożny) piłkę w bramce Miazka umieścił Kamil Odolak, zapewniając Broni komplet punktów.
Broń Radom – Warta Sieradz 2:1 (1:1)
Bramki: Sionkowski (s), Odolak – Michalski (k).
Ursus Warszawa – Pilica Białobrzegi 3:1 (2:1)
Bramki: Dziełak 2, Wysocki – Kencel.















Napisz komentarz
Komentarze