Broń do rywalizacji z Mławianką podchodziła po serii trzech wyjazdowych spotkań. Najpierw podopieczni Dominika Bednarczyka wygrali w Ostródzie z outsiderem wiosny miejscowym Sokołem. Następnie zremisowali w Błoniach z walczącą o utrzymanie Błonianką i przegrali w Nowym Dworze ze Świtem. W każdym z tych pojedynków radomianie musieli odrabiać straty.
Zupełnie inaczej było w środowym pojedynku radomian z Ursusem. Wówczas gospodarze od początku narzucili rywalom własny styl gry, by w pojedynku Pucharu Polski rozgromić popularnych Traktorów 9:0. Przed sobotnim meczem kibice mogli być pewni jednego, że na obiekcie MOSiR-u padnie dużo bramek. Zwłaszcza, że goście do tego spotkania podchodzili, jako liderzy klasyfikacji strzelców – wszystkich lig centralnych (od 3 do Ekstraklasy) w Polsce! Tak też się stało.
Niestety radomianie nie wyciągnęli wniosków z trzech wcześniejszych spotkań, kiedy to szybko tracili gole. Już w 8 minucie do bramki gospodarzy trafił Michał Stryjewski. Niespełna cztery minuty później było 0:2, bo Jakuba Kosiorka pokonał Mateusz Stryjewski. Dopiero wówczas podrażnieni takim obrotem wydarzeń radomianie rozpoczęli grę na poważnie… W 32 minucie kontaktowego gola uzyskał Kamil Odolak a w kolejnej bramkowej sytuacji do bramki Mławianki trafił Michał Kielak. Kibice zaczęli wówczas wierzyć, że miejscowi pójdą za ciosem i będą pierwszym zespołem w lidze, który w 2023 roku zabierze punkty rewelacyjnemu beniaminkowi. Tak się nie stało. W 48 minucie prowadzenie gościom dał Michał Stryjewski a rezultat w 71 minucie ustalił ten sam zawodnik zdobywając swojego 13 gola w sezonie.
Broń Radom – Mławianka Mława 2:4 (2:2)
Bramki: Odolak, Kielak – Michał Stryjewski 3, Mateusz Stryjewski .
















Napisz komentarz
Komentarze