
Handlujący na ul. Czachowskiego, wśród nich także obcokrajowcy, zostali zmuszeni do przeniesienia się w inne miejsca, ponieważ miasto nałożyło na nich drastyczne podwyżki opłat. Początkowo targujący uznali uchwałę podwyższającą wysokość opłat targowych za „dyskryminującą” i swój sprzeciw wyrazili na jednej z sesji miejskiej (pisaliśmy o tym TUTAJ). Jednak mimo wcześniejszych protestów i deklaracji, że nie ruszą się z targowiska u zbiegu ulic Nowogrodzkiej i Czachowskiego, przenieśli się na plac przy Radomskich Halach Mięsnych przy ul. Wernera. Jak sami przyznają, to dobre miejsce by nadal prowadzić interes. - Wolałbym na Czachowskiego, ale w tej chwili na Wernera przy RHM też jest dobrze. Bardzo nam się tutaj podoba, blisko centrum i czysto – mówi jeden z Bułgarów. - Ja wolę tutaj niż na Czachowskiego, mam bardzo dobre miejsce i nie narzekam. Dobrze tutaj mamy i ludzie się przyzwyczaili – wtóruje inny Bułgar.
Zadowolony magistrat, dla rodzimych kupców to kłopot
Z decyzji kupców, którzy zdecydowali się na przeniesienie na inne legalne targowiska, zadowolony jest radomski magistrat. Jak mówi Dagmara Gac, z biura prasowego urzędu miejskiego teraz handel odbywa się w lepszych warunkach. - To, że przy ul. Nowogrodzkiej jest coraz mniej handlujących to efekt uchwały rady miejskiej określającej wysokość opłat za prowadzenie handlu na terenach niebędących oficjalnymi targowiskami – przyznaje Gac. - Taki rzeczywiście był cel wprowadzenia tej uchwały. W dalszej perspektywie zależy nam na tym, aby w całym mieście handel targowiskowy został uporządkowany i pierwsze efekty faktycznie już są widoczne.
Cieszą się również Polacy, którzy przenieśli się z Czachowskiego i jak twierdzą, obecność sąsiadów za wschodniej granicy nie jest dla nich kłopotem, nie stanowią też konkurencji. - Wszędzie są Bułgarzy, Armeńczycy, Chińczycy. Dlaczego Bułgar ma być gorszy, a Ukrainiec ma być lepszy, wszyscy to są obcokrajowcy, prowadzą działalność... - mówi polski kupiec, który przyszedł z Czachowskiego.
Rozmawialiśmy z handlującymi z Ukrainy, którzy także przyznają, że to dobre miejsce do handlu. - Bardzo dobrze nam tutaj. Najpierw, jak zlikwidowali Radomiaka przeszliśmy na Czachowskiego, ale tam był brud i błoto. Teraz przyszliśmy na normalny targ przy RHM i jesteśmy zadowoleni – mówią Ukraińcy.
Przeciwni obecności obcokrajowców, a w szczególności Bułgarów, są rodzimi kupcy z Korei.
- Awantura była we wtorek... Jestem przeciwnikiem, żeby oni tu stali, bo ja proszę pani opłacam, a oni jak płacą to uważają, że to jest ich bazar. Konflikt był olbrzymi, do bicia startowali prawie. Moją żonę powyzywali, wie pani, brzydkimi wyrazami, od k...w i wariatek – opowiada zdruzgotany kupiec. - Oni bardzo się panoszą na tym bazarze. Przede wszystkim trzeba im powiedzieć, że oni są tu gośćmi w Polsce, żeby się nie panoszyli. Uważają, że my jesteś dla nich złem.




Mają tańszy towar
Rodzimi kupcy z Korei obawiają się przede wszystkim dużej konkurencji ze strony Bułgarów, którzy handlują za niższe ceny. Wśród targujących pojawią się zatem wątpliwości, co do legalności ich towaru, a także prowadzenia działalności. - Nie wiadomo co to za towar. Niektórzy mówią, że jest kradziony. Poza tym oni idą do producenta i załatwiają w ten sposób, że biorą towar do hurtu i przykładowo, bluzka w hurcie jest po 20 zł, to oni się składają i kupują załóżmy 2 tys. bluzek już nie po 20 zł tylko po 10 zł i ten producent im sprzedaje. Oni ustalają cenę, a ci producenci godzą się na takie niskie ceny – wyjaśnia nam handlujący.
- Jak mają niewypełnione dokumenty, to dostają mandat 200 zł, a według mnie jest on za niski. Jakby dostał załóżmy 1500 zł to by się nauczył, że musi mieć w prządku papiery. Nie wiem, jak tam ZUS płaci czy nie, ale jak bardzo podpadnie i czekają go jakieś kary to się wynosi i wyjeżdża do innego miasta i nie można go znaleźć. Tak się to wszystko odbywa – przekonuje inny kupiec.
- Za taką cenę jak oni sprzedają, to ja nie wiem skąd oni mają ten towar, podejrzane... - dodaje handlująca obok. W tle ktoś krzyczy: „podatków ani ZUS-u nie płacą”.
- Człowiek nie złapał, to nie może się wypowiedzieć na 100 procent, ale jak takie ceny mają...
Każdy narzeka – dodaje kolejny handlowiec.
Wśród straganów pojawia się coraz więcej negatywnych opinii, sporo osób woli przemilczeć i nie wypowiadać się na głos, ale są też tacy, którzy milczeć nie zamierzają. Jedna handlująca z żalem opowiada, jak Bułgarzy zachowują się w stosunku do Polaków. - Są aroganccy, chamscy, w ogóle Polaka to by najlepiej wygonili, najchętniej sami by zostali. Straszyli sąsiadkę i chcieli ją pobić, nawet groźby karalne stosowali wobec koleżanki. Po prostu szok! Jak bandziory się zachowują! – mówi z rozgoryczeniem w głosie.
Wszystkich obowiązują takie same zasady

Jak przyznaje, kupcy muszą utrzymywać czystość, regularnie płacić i „zachowywać się w sposób należyty, bo w innym wypadku po prostu umowy będą rozwiązywane”. - Była już taka sytuacja, że dwóch panów opuściło nasze tereny, bo nie spełniali tych warunków, ale obyło się bez większych incydentów – wyjaśnia.
Zdania, co do handlowania z targującymi obcokrajowcami są podzielone. Większość rodzimych handlarzy z Korei zarzuca im przede wszystkim nieuczciwość, są też dla nich – jak twierdzą – dużą konkurencję, bo ich towar jest tańszy. Z takimi doniesieniami zetknął się również zarząd RHM. - Były takie doniesienia, że oni nie mają dokumentacji i pozwoleń. My też tak myśleliśmy, ale okazało się inaczej. Oni są tak samo normalnymi kupcami jak i Polacy, płacą uczciwie podatki i ZUS-y i pod takimi warunkami ich przyjęliśmy – wyjaśnia.














