Najważniejsze strzelanie imprezy, czyli o tytuł Króla Kurkowego przeciągało się. Bo walka była tak zacięta, a kur trzymał się mocno. Już kilka razy zachwiał się, nawet nieco przechylił. Ale wciąż trwał na swoim miejscu. W końcu trafił Radosław Stańczykowski i mógł cieszyć się z zaszczytnego tytułu. Zgodnie z tradycją uczestnicy konkursy oddają po jednym strzale. I zmieniają się aż kur spadnie.
- Trzeba trafić w odpowiednim momencie. W innych strzelaniach nie szło najlepiej – powiedział Stańczykowski. - Wygrałem trzeci raz z rzędu. Konieczne jest szczęście, ale nie ukrywam, że trochę ćwiczę w domu.
Stańczykowski na co dzień jest nauczycielem w Klwowie, interesuje się historią i polskimi tradycjami. Wicekrólem został Piotr Lutostański. Natomiast Grand Prix strzelania królewskiego zdobył Waldemar Barczyk ze Świętokrzyskiego Bractwa Kurkowego TS. Wybory królów kurkowych to średniowieczna, mieszczańska tradycja bractw kurkowych w Europie. Tegoroczne zawody w Radomiu odbywały się pod hasłem „Polonia semper fidelis”, czyli „Polska zawsze wierna”.
- W średniowieczu mieszczanie bronili miast,walczyli na murach. Trzeba było szkolić się w strzelaniu – przypomniał Sławomir Adamiec, hetman bractwa. - Bractwa kurkowe stały na straży Ojczyzny, ale też na straży wartości chrześcijańskich.
Strzelanie królewskie odbyło się na terenie strzelnicy Polskiego Związku Łowieckiego.







































Napisz komentarz
Komentarze