Dla tygodnika Rewia wypowiedział się neurochirurg prof. Mirosław Ząbek.
„Wielu chorych dożywa z tętniakiem sędziwego wieku i umiera z innego powodu. O tym, że go mają, do niedawna pacjenci dowiadywali się, kiedy pękał. Dziś, przy odpowiednim trybie życia i pod kontrolą lekarską, można bez interwencji chirurgicznej żyć długo i aktywnie.”
Jednak do zdrowego i aktywnego trybu życia aktorowi było bardzo daleko – przyznaje znajomy Królikowskiego.
„Dwie paczki dziennie wypalał na pewno, do późnej nocy pił mocną kawę. O zdrowej diecie trudno mówić, kiedy żyje się na walizkach. Teraz jednak będzie musiał pomyśleć o sobie o zmianach.”
Na szczęście są przyjaciele, którzy pomogą nawet w biedzie. Według tabloidu, aktor miał zapewnione miejsce w szpitalu, a także szybką operację.
„Na szczęście Paweł Królikowski ma przyjaciół, którzy pospieszyli mu z pomocą, by skontaktować jego żonę z najwybitniejszymi lekarzami specjalizującymi się w usuwaniu tętniaków. U aktora zastosowano najnowocześniejsze metody, wiec obyło się bez trepanacji czaszki.















