Dzisiejszy wyrok kończy wielomiesięczną batalię matki dziewczynki o pozostanie córki w Polsce. Przypomnijmy, że w lipcu ubiegłego roku sąd, kierując się zapisami Konwencji Haskiej, wydał wyrok nakazujący powrót dziecka do ojca do Australii.
Małgorzata Favorito długo walczyła, aby córka pozostała z nią w Polsce. Twierdziła, że były mąż chce odebrać jej dziecko, aby się zemścić. Udowadniała przed sądem, że ojciec nie interesuje się córką i nie łoży na nią. Matka dziewczynka przyznała także, że była ofiarą przemocy ze strony byłego męża. Całą sprawę szerzej opisywaliśmy TUTAJ.
PROTEST I OPINIA BIEGŁYCH
W sprawę zaangażował się również Rzecznik Praw Dziecka, którego przedstawiciel brał udział w ostatnich rozprawach. Pod koniec listopada pod Sądem Okręgowym kilkadziesiąt osób protestowało przeciwko oddaniu Matyldy do Australii (zobacz więcej TUTAJ).
Na początku grudnia ubiegłego roku sąd zdecydował uwzględnić wniosek Rzecznika Praw Dziecka o sporządzenie opinii psychologa i pedagoga na temat Matyldy i jej związku z rodzicami.
RADOŚĆ JEST OGROMNA
Dzisiejszy wyrok, stwierdzający że Matylda zostaje przy matce, w Polsce jest prawomocny.
- Radość jest ogromna. Przez ostatnie miesiące cały czas czułam strach, nie wyobrażałam sobie powrotu Matyldy do Australii. Jestem zmęczona, ale bardzo szczęśliwa. Zaczynamy nowy rozdział - powiedziała uradowana matka dziewczynki.
Małgorzata Favorito jeszcze nie wie, czy będzie dalej walczyła z ojcem dziewczynki m.in. o alimenty.
- Wcześniej złożyłam wniosek o odebranie mu praw rodzicielskich. Postępowanie zostało jednak ono zawieszone ze względu na fakt, że toczyło się to. Zobaczymy jaki będzie wynik tej rozprawy – powiedziała. - Jeżeli ojciec nadal nie będzie interesował się córką, tak jak jest teraz nie wiem czy będzie sens ścigać go za alimenty – dodała.














