
"Praca, praca, praca. Wstaję 6.30, zamykam psa, palę w piecu i ruszam rozwozić węgiel. Wracam na kolację. Czasami zdarzają mi się dalsze kursy, ale tak to głównie Opoczno i okolice, Końskie, Starachowice. To zajęcie sprawia mi przyjemność i nawet zajmowałem się tym, gdy zdobywałem tytuł króla strzelców w ekstraklasie. Było wolne, wpadałem do domu to trzeba było pomóc. Żadna praca nie hańbi."
To chyba najzdrowsze podejście do życia z jakim się spotkałem.














