Pięć spotkań rundy wiosennej wystarczyło, by spadek Broniarzy na 90-lecie istnienia klubu stał się faktem. W grze radomian trudno doszukiwać się jakichkolwiek pozytywnych aspektów. Być może większość zawodników tworzących zespół Grzegorza Dziubka faktycznie prezentuje nienaganne umiejętności piłkarskie, ale cóż z tego, skoro na boisku nic z tego nie wynika.
ŁKS Łódź, klub z bogatymi tradycjami i historią, w tym sezonie celował w awans. Na razie jednak łodzianie zajmują dopiero 7 lokatę z 10-punktową stratą do lidera, Sokoła Aleksandrów Łódzki. Ten fakt z pewnością wyzwala w zawodnikach Roberta Szwarca sportową złość. Tym bardziej, że w ostatnim czasie nie wszystko idzie po ich myśli. W minioną środę ŁKS zremisował bezbramkowo z Błękitnymi Raciąż, poprzednio z Lechią w taki sam sposób, a jeszcze wcześniej przegrał w Przysusze z Oskarem 1:3. Na pocieszenie rywalom Broni pozostają niedawne zwycięstwa z Pilicą 6:2 oraz z Sokołem 3:1.
Jesienne spotkanie obu ekip zakończyło się wygraną ŁKS-u 1:4 na Stadionie Miejskim w Radomiu. Po dobrej grze i ładnym golu Dominika Leśniewskiego jeszcze przed końcem pierwszej połowy, radomianie prowadzili aż do 64. minuty. Wtedy rozegrali najgorsze 7 minut w całej historii występów - stracili szybko 3 gole w trzech kolejnych akcjach, a tuż przed ostatnim gwizdkiem popełnili kolejny błąd i Młodziński po raz czwarty wyjął piłkę z siatki.
Kibice z Plant mimo wszystko wybierają się do Łodzi dopingować zespół. Początek spotkania w najbliższą niedzielę (10 kwietnia) o godz. 15.















