Obecnie Port Lotniczy Warszawa-Radom im. Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 roku ma w swojej ofercie jedno regularne połączenie. Węgierski przewoźnik Wizz Air realizuje loty na linii Radom-Larnaka. Mimo że od otwarcia portu na radomskim Sadkowie niebawem minie już trzy lata, to wciąż nie realizuje ono tylu operacji, ile pierwotnie zakładano. Panaceum na jego problemy może okazać się administracyjny podział ruchu lotniczego. To proces polegający na przeniesieniu połączeń niskokosztowych i czarterowych do innego portu w danym regionie. Realizacja tego pomysłu rozpoczęła się już kilka lat temu, ale wówczas została skutecznie zatrzymana przez pandemię koronawirusa.
W drugiej połowie września bieżącego roku spółka Polskie Porty Lotnicze ponownie złożyła wniosek do Ministerstwa Infrastruktury o administracyjny podział ruchu. - To jest takie narzędzie, które daje prawodawstwo europejskie. Pozwala przenieść administracyjnie pewien ruch. To przeniesienie nie może jednak być w żaden sposób dyskryminacyjne. Nie ma prawnej możliwości, żeby zmusić kogokolwiek do operowania z jakiegoś konkretnego lotniska. Oczywiście, próbujemy zachęcać do korzystania z lotniska w Radomiu, bo ta przepustowość na Mazowszu ogólnie nam się wyczerpuje. Kilka miesięcy temu wydano decyzję środowiskową, która pozwala także na loty nocą - przypomniał w rozmowie Onet Rano Finansowo Łukasz Chaberski, prezes PPL.
Lotnisko w Radomiu zostanie zamknięte? Prezes PPL zaprzecza
- Ten rynek warszawski związany z lotniskiem Chopina zbliża się do nasycenia, ale jeszcze do tego momentu nie doszedł. Jeśli przewoźnicy dostają wolne sloty, to wybierają latanie z lotniska Chopina. Jeśli chodzi o Radom, to tutaj jest kilka ważnych kwestii. Po pierwsze, Radom od lat ma niezbyt dobry PR. Do tego w grę wchodzą kwestie polityczne, a biznes raczej nie lubi polityki. Jeżeli jest jakieś zamieszanie wokół Radomia, to przewoźnicy też się zastanawiają, czy warto, czy to lotnisko nie zostanie zamknięte. Nie, nie zostanie zamknięte, bo widzimy w tym lotnisku dużą wartość. Na razie nie ma tej wartości biznesowej, ale każda infrastruktura lotniskowa wpływa również na wzrost odporności naszego kraju. Szczególnie w dobie niepewności międzynarodowej. To jest wartość sama w sobie - powiedział Chaberski w rozmowie Onetu.
- Przy małych lotniskach w Polsce jest tak, że podaż generuje popyt, a nie na odwrót. Niestety. tak jest. Uważam, że przewoźnicy mają pewną barierę psychologiczną z wejściem tam. Wydaje się, że powoli przewoźnicy zaczynają to rozumieć, że jeśli zainwestują w rozwój siatki połączeń w Radomiu jako pierwsi, to wygrają. Nie powiem, że będą mieli tam sytuację dominującą, bo to oczywiście jest wolny rynek, ale pewnie będą mogli wybrać najlepsze godziny - dodał prezes Polskich Portów Lotniczych.
- Wydaje się, że Lotnisko Warszawa-Radom może stać się taką realną alternatywą dla lotniska Chopina i dla Modlina. Nie mówimy tu o jakimś dużym wolumenie pasażerów, ale na pewno znacznie większym niż w tym momencie. Jesteśmy zobligowani i lada dzień przedstawimy strategię na najbliższe 3-5 lat, w jaki sposób lotnisko w Radomiu mogłoby i powinno się rozwijać. Nie skupiałbym się tylko na ruchu pasażerskim, ale tam jest pewna przestrzeń, gdzie możemy rozwijać usługi lotnicze i biznesowe - zakończył Chaberski.















Napisz komentarz
Komentarze