Gina Feistel była jedną z faworytek radomskich zmagań i była rozstawiona z numerem 2. Z tej roli się wywiązała. W meczu finałowym Polka zmierzyła się z turniejową "trójką", czyli Norweżką Rebeccą Munk Mortensen. Po blisko trzygodzinnym, niezwykle wyrównanym boju Feistel wygrała 6:4, 4:6, 7:6 (7:5) zdobywając trofeum w zmaganiach z pulą nagród 15 tysięcy dolarów. Wcześniej Polka przeszła przez turniej w świetnym stylu nie tracąc w drodze do finału nawet seta. Najpierw pokonała Słowaczkę Sarę Kastakovą, potem Serbkę Milę Masić oraz Orianę Gniewkowską, a w półfinale Niemkę Sonję Zhenikhovą.
Również w grze podwójnej zwycięstwo odniosła reprezentantka Polski. 17-letnia Maja Pawelska grała w parze z Niemką Zhenikhovą. Duet ten w finale pokonał bez straty seta numer dwa w drabince, czyli Amerykanki Mię Horvit i Malkię Ngounoue 6:3, 7:6 (7:4). Wcześniej polsko-niemiecki duet wygrał z Węgierką Melindą Biro i Natalią Kłys, potem z Ukrainką Anastaziją Koljadą i Kornelią Krześniak, a w półfinale wyeliminowały najwyżej rozstawione w turnieju Darię Górską i Czeszkę Emmę Slavikovą.
- Jeśli chodzi o poziom sportowy, to również jesteśmy usatysfakcjonowani. Choć pula nagród wynosi 15 tysięcy dolarów, to zawodniczki prezentują bardzo wysoki poziom - mówi Konrad Fryze, dyrektor ITF W15 Radom Cup.
Cały turniej przebiegał bez zakłóceń, pogoda też za bardzo nie pokrzyżowała planów. Jedynie w czwartek mecze musiały zostać przesunięte o trzy godziny. - Poza tym cały tydzień przebiegł bez zakłóceń, więc w przyszłości pozostaje życzyć sobie jedynie jeszcze odrobinę więcej słońca. Od strony organizacyjnej też jestem bardzo zadowolony. To mój debiut w roli dyrektora turnieju – wcześniej byłem po tej drugiej stronie siatki jako zawodnik – i uważam, że jak na pierwszy raz wszystko poszło naprawdę dobrze - podkreśla Konrad Fryze.
W zmaganiach nie zabrakło też lokalnego akcentu, bo dziką kartę otrzymała Wiktoria Chmielewska, młoda tenisistka AT Masters Radom. Nie miała ona jednak szczęścia w losowaniu, bo już w pierwszej rundzie trafiła na późniejszą finalistkę, Rebeccę Munk Mortensen. - To dla niej nowe doświadczenie i cieszę się, że mogła wystąpić w tak prestiżowym turnieju. Wyniki jeszcze przyjdą - zaznacza dyrektor zmagań.
Turniej w Radomiu był ostatnim rozgrywanym w ramach tegorocznej edycji Lotto PZT Polish Tour. - Mamy świetny obiekt, który ma już co prawda osiem lat, ale zebrał bardzodobre opinie, zarówno od sędziów, jak i od supervisora. Jako były zawodnik, który grał na wielu kortach w Europie i na świecie, mogę powiedzieć, że mamy się czym pochwalić. Mam nadzieję, że ta impreza na stałe wpiszę się w kalendarz radomskich imprez sportowych - mówi Konrad Fryze.
Cały cykl składał się z rekordowej liczby 15 turniejów - ośmiu żeńskich i siedmiu męskich.



















Napisz komentarz
Komentarze