Zmiana ta jest tak „dobra”, że odbiła się i samemu jej pomysłodawcy Jackowi Kurskiemu. Dzisiaj Rada Mediów Narodowych wydała pierwszą decyzję o odwołaniu prezesa ze względu na złe wywiązywanie się ze swoich obowiązków.
Wielu zapewne się ucieszyło na tę wieść, część może nieco posmutniała – jaka by nie była reakcja, to jednak nie koniec tej historii, bo jak się okazuje Kurski na bezrobociu był zaledwie… kilka godzin, a na piastowane wcześniej stanowisko miał powrócić po obradach.
„Z kuluarów Rady Mediów Narodowych dochodziły popołudniu sensacyjne informacje. Jej nieoczekiwana zmiana decyzji miała zapaść po rozmowie Czabańskiego i Lichockiej z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Rada wznowiła obrady po przerwie ok. godz. 18 30. Wtedy miało być jasne, czy, a jeżeli tak, to jak, wycofa się z decyzji podjętej kilka godzin wcześniej.” - czytamy w Wyborczej.
Jak więc wyjść z tej dość niezręcznej dla RMN sytuacji? No przecież! Można odwołanego przed chwilą prezesa mianować na stanowisko… pełniącego obowiązki prezesa. Miałby taki sam zakres obowiązków, za dokładnie taką samą stawkę, ale przynajmniej świeżo powołana rada nie miałaby na swoim koncie pierwszej wpadki.
„Czabański został wezwany do prezesa Kaczyńskiego. Wycofał się. Zaraz będą głosować uchwałę o tym, że odwołany Kurski będzie p.o. prezesa TVP. Obłęd.” - wypowiada się w sprawie Agnieszka Burzyńska z Faktu.














