„Dajcie mi tenora!" to kilkadziesiąt minut rewelacyjnej zabawy, toczącej się w zwariowanym środowisku artystycznym. O co w niej chodzi? Dla dyrektora opery w Clevelend wrześniowy wieczór 1934 roku to wielki dzień - w galowym przedstawieniu Otella główną partię zaśpiewać ma Tito Merelli, światowej sławy włoski tenor. Jego gościnny występ powinien zapełnić kasę teatru, a sama opera dzięki niemu może dostać się do grona najbardziej prestiżowych instytucji w kraju. Tito przyjeżdża, ale nieprawdopodobny zbieg rozmaitych okoliczności sprawia, że tuż przed występem pada martwy na hotelowe łóżko. Grozi to katastrofą wszystkim przedstawicielom operowego światka Clevelend - cholerycznemu dyrektorowi Saundersowi, jego młodziutkiej i spragnionej romantyczno-seksualnych przygód córce Maggie, seksownej i pragnącej dzięki Merelliemu wyrwać się Clevelend primadonnie Dianie, Pani Prezes tutejszego Towarzystwa Przyjaciół Opery Julii... Ba, nawet hotelowemu boyowi - melomanowi. Sytuację może uratować tylko Max, nieśmiały asystent Saundersa i narzeczony Maggie, niezrealizowany śpiewak amator...
Zobacz galerię zdjęć z próby




Tekst sztuki przełożyła Elżbieta Woźniak - tłumaczka większości fars wystawianych w Polsce, m. in. sztuk Raya Cooneya. Radomski spektakl wyreżyserował Marcin Sławiński - najlepszy polski reżyser komedii i fars.
Na sylwestrowy wieczór radomski teatr zaplanował dwa spektakle – o godz. 18 i 21.30.














