O złożeniu "pozwu oświatowego" mówiło sie już od kilku tygodni. W ostatnich dniach poznaliśmy najnowsze ustalenia w tej sprawie. Podczas poniedziałkowej sesji Rady Miejskiej radni przyjęli stanowisko w tej sprawie. Doszło wtedy do ciekawej sytuacji, bowiem stanowisko zostało przyjęte po poprawkach wprowadzonych przez klub Prawa i Sprawiedliwości. Chodziło głównie o to, że jeśli miastu uda się wyegzekwować pieniądze z tytułu nadmiernych wydatków na oświatę to prezydent Radosław Witkowski będzie uznany za winnego tego, że nie domagał się zwrotu pieniędzy za nakłady poniesione na edukację w latach 2014-2022, czym miał narazić miasto na stratę ponad 400 mln zł. - To jest kuriozalna sytuacja, nie wiem, kto z radnych Prawa i Sprawiedliwości przygotował to stanowisko. W tej części jest to absolutny brak logiki. Zamiast kogoś pochwalić i trzymać kciuki to my będziemy uznawać, kto jest winny, jeśli uda mu się odzyskać pieniądze dla naszego miasta - mówi Marta Michalska-Wilk, wiceprezydent Radomia.
https://www.cozadzien.pl/radom/szprendalowicz-pora-zaczac-sie-cieszyc-stadionem-przy-ul-struga/92150
Co ciekawe, podczas obydwu głosowań (za wprowadzeniem poprawek oraz przyjęciem stanowisko) radni Koalicji Obywatelskiej mimo tego, że byli na sali, w wynikach głosowania zostali uznani za nieobecnych. Nie był to błąd, bowiem członkowie klubu po prostu wyjęli karty do głosowania. We wtorkowej Porannej Rozmowie postępowanie radnych KO tłumaczył Piotr Szprendałowicz, który akurat podczas tego głosowania z powodów osobistych nie był obecny na sali. - To jest forma wyrażenia swojego protestu i oburzenia przeciwko postępowaniu radnych Prawa i Sprawiedliwości, którzy powinni głosować stanowisko zaproponowane przez prezydenta naszego miasta.
Radni Prawa i Sprawiedliwości tłumaczą, że złożenie pozwu oświatowego w tym momencie to nic innego jak chęć wywołania "politycznego zamieszania". - Wszyscy wiemy, że samorządy miały problem z oświatą, niezależnie czy rządziła Platforma Obywatelska, SLD czy inni. Gdyby ten pozew był złożony na początku nowej kadencji albo poprzedniej to bym go zrozumiał. Żeby była janość - ja go popieram, bo uważam, że w budżecie miasta mamy za mało pieniędzy i oświata jest niedofinansowana - wyjaśniał Dariusz Wójcik, radny Prawa i Sprawiedliwości w środowej Porannej Rozmowie.
Warto zaznaczyć, że przyjęcie stanowiska przez radnych nie było wymagane do złożenia przez miasto pozwu. Jak poinformowała na konferencji prasowej Katarzyna Kalinowska, wiceprezydent Radomia, prace w tej sprawie cały czas się toczą. - Zaczynamy od 2020 r., żeby móc później dołączyć kolejne lata, czyli 2021 i 2022. Możemy domagać się odszkodowania jedynie za trzy lata wstecz. Wstępne szacunki za 2020 r. wskazują, że subwencja nie pokrywa tych najbardziej oczywistych wydatków jak wynagrodzenia dla pracowników pedagogicznych i niepedagogicznych czy dotacje dla jednostek niepublicznych. Tylko z tego tytułu w tym jednym roku to kwota 60 mln zł - mówiła Kalinowska.
Wiceprezydent Kalinowska dodała, że Radom idzie śladem innych dużych miast w Polsce, które również chcą w sądzie walczyć o pieniądze wydane na oświatę. Jak dodała, za 3 lata miasto będzie domagało się kwoty 190 mln zł. Do końca tego roku pozew ma zostać przygotowany i złożony do sądu.
