Pierwsze fragmenty meczu były niezwykle wyrównane. Radomianie mieli sporo pecha, że w bramce rywala stał 42-letni Krzysztof Lipka. To właśnie on wybronił premierowe cztery rzuty radomian, w tym rzut karny Marka Kubajko.
Na szczęście w tym czasie skutecznością nie grzeszyli również akademicy, i po siedmiu minutach było 1:1. Dość dobrze w bramce Uniwersytetu spisywał się wtedy Mikołaj Baran, który kilka razy wygrał pojedynki z wyżej notowanymi rywalami.
W 13. minucie radomianie za sprawą Kubajko wyszli na pierwsze prowadzenie w niezwykle wyrównanym spotkaniu i było 6:5. Siedem minut później po kontrataku i golu Patryka Wasika radomianie wciąż utrzymywali jednobramkowe prowadzenie. W końcu w 22. minucie Piotr Obrusiewicz poprosił o pierwszą w spotkaniu przerwę, bowiem nie był zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Były reprezentant Polski szybko zmotywował zawodników AZS-u, ale ci nie zdołali odrobić strat, a co więcej w 27. minucie po golu Rafała Banaczka Uniwersytet prowadził już 13:11, by na przerwę schodzić z jednobramkowym prowadzeniem 14:13.
Wówczas zanosiło się na spora niespodziankę, bowiem AZS do meczu przystępował z dorobkiem dziewięciu oczek uzyskanych w czterech pojedynkach. Radomianie z kolei w czterech spotkaniach nie zdołali zdobyć choćby punktu!
W drugą połowę lepiej weszli goście z Radomia, i po ośmiu minutach wyszli na najwyższe, bo trzybramkowe prowadzenie. Dość dobrze wtedy pod bramką AZS-u spisywał się Adrian Gruszczyński. Im bliżej było końca meczu, tym radomianie prezentowali się dojrzalej. W ataku brylowali: Gruszczyński i Aleksy Radwański, zaś w bramce Uniwersytetu znakomicie spisywał się Baran. Efekt był taki, że na 10 minut przed końcem i siódmym golu ze skrzydła Wasika beniaminek prowadził już 24:18!
Jeszcze w 52. minucie czerwoną kartkę ujrzał Banaczek, ale nie zdeprymowało to dobrze usposobionych radomian, którzy zdobyli pierwszy komplet punktów w sezonie!
AZS UW Warszawa – Uniwersytet Radom 22:30 (13:14)















Napisz komentarz
Komentarze