
Pisaliśmy już o opinii Jana Meli o „Tańcu z Gwiazdami”. Delikatnie mówiąc, nie była najlepsza. Krytykował nie tylko samą formułę programu ale i uczestników. Fortuna jednak uśmiechnęła się do Niego – teraz to Jan Mela stał się faworytem widzów. Są duże szanse, że niepełnosprawny społecznik, polarnik, sportowiec (i wiele jeszcze innych określeń pasuje do Jaśka) zgarnie wygraną.
Być może dlatego w wywiadzie w „Super Expressie” złagodził ton swojej wypowiedzi:- (…) mam duży dystans do tego, co tutaj się dzieje i nie zamierzam w mediach udawać, że to jest program moich marzeń i że świetnie się w nim czuję. Dla mnie na przykład dużym wyzwaniem jest założyć frak czy body. Ten program to jest trochę estrada próżności, więc ważne, żeby zostać sobą i nie zacząć udawać kogoś, kim się nie jest. Show biznes to nie jest moja bajka. Ale chciałbym w ten świat wciągnąć trochę ludzkiej twarzy. Mówić o słabościach. Mówić o niepełnosprawności. Dla mnie jest to pewnego rodzaju misja społeczna.Nie chodzi jednak o to, żeby traktować siebie z litością. Bo mi ludzie często zarzucają, że jestem traktowany przez pryzmat litości. A moim zdaniem, jeśli ktoś głosuje na mnie z litości, to jest to czysta głupota. Chcę być oceniany na równi. Nie jara mnie skakanie przed kamerami.
Gdy mnie coś „nie jara” to tego nie robię. No, ale cele wyższe… ;-)













