
Możecie pomyśleć w tym momencie co tylko chcecie, jednak willa w Konstancinie, która ma 100-letnią przeszłość, widziała w czasie swojego istnienia sporo. Niekiedy były to samobójstwa, niekiedy śmierć na skutek naturalny, ale niewątpliwie jej ściany kryją wiele mrocznych tajemnic – czytamy we wczorajszym Super Expressie.
„W moim domu cały czas straszy. Czasami tak mocno stuka, że to jest dziwne. Moje koty patrzą w jeden punkt i jeży im się sierść na grzbiecie. Potem wodzą za czymś wzrokiem. One po prostu widzą to, czego ja nie widzę. A podobno koty widzą więcej. Zazwyczaj stuka w okolicy kredensu z kieliszkami, bo w tym domu mieszkało sporo pijaków. Po wojnie właścicielom zabierano wille i osiedlano w nich meneli. Zanim ja tam zamieszkałam, zmarło w nim parę osób, niektórzy nawet popełniali samobójstwa, więc to zapewne ich słychać w moim domu.”
Mimo wielu zachęt do zaproszenia w swoje konstancińskie progi egzorcysty, albo przynajmniej szamana, Rodowicz pozostaje niewzruszona.
„Nie szukam egzorcysty, bo dobrze żyję z moimi duchami, są przyjazne. Nie boję się ich, a nawet się do nich przyzwyczaiłam.”
Przynajmniej nie narzeka na samotność.













