
Sztuka okazała się wyjątkowo wymagająca nie tylko pod względem warsztatu aktorskiego, ale także pod względem kondycyjnym. Przed jednym ze spektakli w Krakowie, aktorka po prostu zasłabła i padła na deski. Została wtedy przewieziona do szpitala, gdzie lekarz jasno stwierdził, że było to poważne osłabienie organizmu i zapalenie górnych dróg oddechowych. Natasza jednak nie odpuściła – może z powodu swojego męża, który dość mocno ją zawsze „dociskał”, a może z powodu własnej dumy – i wróciła do teatru. Po paru środkach „wspomagających” była już na nogach.
„Podano jej kroplówkę, sterydy, zalecono odpoczynek. A ona wieczorem wystąpiła na scenie. Janusz był przerażony. Miał pretensje do siebie, że jest daleko i nie może zająć się żoną.”














