Na początku Tadla była dumna ze swojego zwolnienia. Na Facebooku napisała, że to zaszczyt. Ale z biegiem czasu bezrobocie zaczęło ją denerwować. - Beata to bardzo pracowita osoba. Już w wieku 16-lat pracowała w lokalnym radiu w Legnicy, później praktycznie przechodziła z redakcji do redakcji, więc nie miała czasu na odpoczynek – zdradziła informatora tygodnika Na Żywo. - Praca to jej całe życie – dodała.
Teraz brak zajęcia zaczął jej bardzo doskwierać zwłaszcza, że jej narzeczony – Jarosław Kret – ciągle jest prezenterem pogody w TVP. W końcu ktoś musi pracować, żeby spłacić kredyt za nowy dom.
- Kiedyś oboje żyli na najwyższych obrotach. Wpadali na siebie na korytarzach TVP i namiętnie okazywali swoje uczucia – mówi informator tabloidu. - Teraz coś się skończyło, Beata siedzi w domu, a Jarek ciągle pędzi. Bywa, że do późnych godzin wieczornych prowadzi imprezy na drugim końcu Polski, a od rana jest już w studiu TVP. Beata nie może tego wytrzymać – zdradziła osoba z otoczenia dziennikarski.
Jeżeli Beata Tadla szybko nie znajdzie pracy, to jej związek z Kretem może nie przetrwać, bo któregoś dnia prezenter pogody po prostu może nie wrócić do domu. Już wcześniej mu się to zdarzyło, bo nagle porzucił poprzednie partnerki Agatę Młynarską czy Małgorzatę Kosturkiewicz.














