Jak twierdzą mieszkańcy Iłży, tradycja barabanienia trwa już od 400 lat, a lokalna społeczność nie wyobraża sobie bez tego świąt Wielkanocy. Barabaniarze również w tym roku wyszli z zabytkowym bębnem na ulice miasta. Wyruszyli o północy z ul. Bodzentyńskiej, a ich trasa liczyła ok. 10 km. Obchód z bębnem po Iłży trwał sześć godzin i zakończony został rezurekcją - uroczystą poranną mszą. Według tradycji, ostatnie uderzenia powinny pokryć się z wybiciem godziny szóstej na zegarze znajdującym się na dzwonnicy. - Pismo Święte mówi, że jak Jezus zmartwychwstał to ziemia się trzęsła, skały pękały i my właśnie na tę cześć hałasujemy - tłumaczy Marian Rachudała, solista iłżeckich barabaniarzy.
Tradycyjnie na barabanie bębni ośmiu mężczyzn. Solista nadaje rytm uderzając cienkimi, leszczynowymi pałkami o filcowych końcówkach. Na jego znak wchodzi pozostała siódemka i wtedy zaczyna się właściwe bębnienie. Każdy set trwa ok. 5 minut. W tym czasie bęben musi być przytrzymywany przez dwójkę innych mężczyzn, aby nie podskakiwał. Według tradycji bić w bęben mogą jedynie mężczyźni, którzy są mieszkańcami Iłży.
Zwyczaj barabanienia symbolizuje również zakończenia okresu postnego. Tradycja ta stała się nieodłącznym elementem świętowania Wielkiej Nocy w Iłży. Co roku barabanienie przyciąga do Iłży tłumy gości - z Iłży, regionu, ale także i tych z całkiem daleka. Jak twierdzą mieszkańcy, nie wyobrażają sobie świąt Wielkanocnych bez nocnych odgłosów barabanu.
Nie jest znana dokładna data, w której zwyczaj barabanienia został zapoczątkowany, jednak według wierzeń tradycja ta sięga XVII wieku, a nocne barabanienia odbywały się nawet w czasie II wojny światowej. W Polsce zwyczaj ten kultywowany jest jeszcze tylko w dwóch miejscach - w Wielopolu Skrzyńskim na Podkarpaciu i w Iwanisku w Świętokrzyskim. Jednak to iłżecka tradycja należy do tych najbardziej rozpoznawalnych. Wielkanocne barabanienie wpisane zostało na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego.
Napisz komentarz
Komentarze