W trakcie czwartkowej konferencji Marty Ratuszyńskiej mogliśmy zobaczyć pewną scenę. Kandydatka zerwała z krzeseł napis "układ", a po chwili do stolika, na którym była kartka z napisem "Radom" przysunięto krzesełka z napisem "Mieszkańcy Radomia". To nie był przypadek, bowiem kandydatka na prezydenta Radomia poinformowała, że ma nadzieję, że po najbliższych wyborach samorządowych z naszego miasta znikną partie polityczne, które zarządzają samorządem.
- Jeżeli samorządy terytorialne są kontrolowane przez partie polityczne, tak jak ma to miejsce w Radomiu to priorytety niestety ulegają przekłamaniu. Władze lokalne stają się areną walki partyjnej, przez co tracą z oczu swoje główne zadania takie jak służenie mieszkańcom czy spełnianie ich potrzeb. Upolitycznienie samorządów, które ma też miejsce w Radomiu, prowadzi do utrwalenia systemu, w którym lojalność wobec partii staje się kluczem do kariery w administracji. To tworzy bariery dla osób niezależnych, które chciałyby się zaangażować w życie publiczne - mówiła Ratuszyńska.
- Pan Radosław Witkowski nie jest moim prezydentem, nie jest naszym prezydentem, jest co najwyżej prezydentem ugrupowań politycznych, które stworzyły tzw. pakt. 7 kwietnia mamy wybory, możemy to zmienić. Radom potrzebuje nowego prezydenta, nowej pani prezydent, która z energią, determinacją i chęcią działania na rzecz mieszkańców zmieni oblicze naszego miasta - dodał Jacek Szlegier, kandydat na radnego z KWW Radom Dla Mieszkańców.
Ratuszyńska zapewnia, że jeśli wygra wybory, odda władze w ręce mieszkańców. Stąd też zachęca mieszkańców do składania CV - z tego grona wybierze jedną osobę, której zaoferuje stanowisko wiceprezydenta Radomia.















Napisz komentarz
Komentarze