Pani Ewa otworzyła swoją pizzerię 8 października 2020 r. Jak mówiła na czwartkowej konferencji prasowej w sejmie, dostała w tym czasie wszystkie potrzebne zgody od sanepidu. - Niestety, 24 października ogłoszono tzw. lockdown, a ja z racji na to, że swój biznes otworzyłam niedawno, nie mogłam liczyć na żadne wsparcie w ramach tarczy antykryzysowej. Nie mogłam też zlikwidować restauracji, ponieważ otrzymałam dofinansowanie na utworzenie i późniejsze utrzymanie miejsca pracy. W efekcie od 24 października 2020 r. do 31 stycznia 2021 r. restauracja była nieczynna, a ja przez ten czas osiągnęłam przychody w wysokości 16 tys. zł, gdzie na utrzymaniu miałam pięciu pracowników. Stanęłam przed wizją bankructwa - tłumaczyła Gutkowska.
1 lutego 2021 r. właściciela podjęła decyzję o otwarciu lokalu, mimo obowiązującego w naszym kraju lockdownu. - Już w pierwszym dniu miałam wizytę sanepidu, a policjanci odwiedzali mnie codziennie aż do maja. Ostatecznie sanepid zdecydował o zamknięciu lokalu i nałożył na mnie karę 15 tys. zł. Nie zgodziłam się z nią, ale zapłaciłam ją ze względów finansowych i możliwości dalszego prowadzenia biznesu. Do tego doszła kara grzywny od policji w wysokości 1 tys. zł - mówiła Gutkowska.
Radomianka podjęła batalię prawną, która ostatecznie zakończyła się po jej myśli. Sąd stwierdził, że nałożona kara przez sanepid nie ma podstaw prawnych, stąd też nakazał zwrot 15 tys. zł oraz odsetek. Podobny wyrok zapadł w sprawie grzywny od policji. Gutkowska zapowiada kolejne pozwy, tym razem przeciwko skarbowi państwa. - Skoro ja działałam legalnie to ktoś inny podejmował nielegalne decyzje. Chcę ustalić odpowiedzialność. Szkoda, że odsetki, które sanepid musi mi zapłacić będą pochodziły z kieszeni każdego Polaka, a nie z kieszeni tych, którzy podejmowali te decyzje - stwierdziła radomianka.















Napisz komentarz
Komentarze