- Dla mnie to jeden z najlepszych zespołów Suzuki 1. Ligi. Czeka nas ciężki mecz – powiedział Robert Witka, trener HydroTrucku. Jego podopieczni do rywalizacji z popularnymi Kociewskimi Diabłami podchodzili po premierowej porażce z GKS w Tychach i pałali chęcią rewanżu. Ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby powrócić radomianom na fotel lidera!
Tymczasem pierwsza bardzo wyrównana kwarta pokazała, że o realizację celu może być trudno. Pojedynek stał na wysokim poziomie, a licznie zgromadzeni w hali MOSiR-u kibice, co chwila oklaskiwali efektowne zagrania koszykarzy. Ostatecznie pierwsze 10 minut zakończyło się triumfem miejscowych 22:21.
Jeszcze lepsza zwłaszcza dla gospodarzy była kolejna ćwiartka rywalizacji. Obie ekipy nie kalkulowały i dość dobrze radziły sobie w ofensywie, ale dużo lepsze wrażenie sprawiali zawodnicy spadkowicza z Energa Basket Ligi i to oni zasłużenie na przerwę schodzili prowadząc 53:41. Aż 15 punktów na swoim koncie miał wówczas Filip Zegzuła.
Po sześciu minutach trzeciej kwarty o czas poprosił Kamil Sadowski, bo jego podopieczni tracili do rywali aż 19 punktów. Zanosiło się na pogrom, zwłaszcza, że SKS do Radomia przyjechał pokonując: Kotwicę Kołobrzeg i Dziki Warszawa.
Kilkunastoosobowa grupa fanów ze Starogardu wierzyła jednak do samego końca w korzystne rozstrzygnięcie, ale poza tym że ich ulubieńcy zmniejszyli nieco straty, to wygrać trzeciego meczu z rzędu się nie udało. Wszystko dlatego, że w kluczowej kwarcie sprawy w swoje dłonie wziął Kaheem Ransom.
HydroTruck Radom – SKS Starogard Gdański 87:71
Kwarty: 22:21, 31:20, 15:13, 19:17.
HydroTruck: Sowa 8, Zalewski 8, Wall 0, Formella 11, Ransom 18, Zegzuła 19, Olender 0, Jeszke 17, Patoka 0, Pietras 6.
SKS: Małgorzaciak 23, Cebula 0, Motylewski 12, Ziółkowski 8, Lis 10, Czerlonko 3, Burczyk 5, Janiak 5, Ćwikliński 0, Życzkowski 2.















Napisz komentarz
Komentarze