Koszykarze Turowa do hali RCS-u przyjechali po dwóch bolesnych porażkach. Zanim jednak rozpoczął się mecz, w którym faworytem byli niepokonani w Suzuki 1. Lidze gospodarze, to kilka tysięcy osób odśpiewało wszystkie cztery zwrotki Mazurka Dąbrowskiego! Na trybunach panowała wspaniała atmosfera, a większość z fanów wyposażona była w biało – czerwone gadżety. Nie mogło być inaczej, bowiem mecz odbywał się w Święto Niepodległości.
Sam pojedynek miał dość wyrównany przebieg, choć 1. kwartę, różnicą sześciu punktów wygrali podopieczni Roberta Witki. Goście w zasadzie natychmiast odrobili straty na początku kolejnej ćwiartki zawodów, ale mimo wszystko pojedynek toczył się przy kilkupunktowym zapasie radomian. Ci byli noszeni dopingiem swoich fanów, którzy żywiołowo reagowali na boiskowe wydarzenia. Niestety liderzy rozgrywek zwłaszcza w 1. połowie mieli duże problemy ze skutecznością rzutów 3-punktowych. Ponadto bardzo powoli rozkręcał się najlepszy koszykarze miesiąca października całej ligi, a więc Amerykanin Kaheem Ransom. Nic więc dziwnego, że ambitnie walczący zgorzelczanie pierwszą część gry przegrali zaledwie oczkiem.
Po 180 sekundach 3. kwarty o czas poprosił Paweł Turkiewicz, bowiem radomianie szybko wypracowali przewagę i na świetlnej tablicy, to spadkowicz z EBL wygrywał 51:43. Jeszcze lepiej było pod koniec, kiedy punkty zdobywali: Maksymilian Formella i zwłaszcza Bartłomiej Pietras. Wygrana kwarta w stosunku 28:9 dla HydroTrucku spowodowała, że mecz praktycznie został rozstrzygnięty.
HydroTruck Radom – PGE Turów Zgorzelec 89:72
Kwarty: 23:17, 19:24, 28:9, 19:22.
HydroTruck: Sowa 2, Ransom 15, Zegzuła 14, Jeszke 18, Patoka 9, Karczemny 0, Górzyński 0, Zalewski 6, Wall 6, Formella 7, Olender 0, Pietras 12.
PGE Turów: Jakóbczyk 15, Ciemiński 2, Wąsowicz 10, Pawlak 18, Adamczyk 12, Grochowski 0, Samolak 2, Styczeń 4, Estkowski 0, Pruefer 9.















Napisz komentarz
Komentarze