Najlepszym reżyserem horrorów w dziejach kinach był Alfred Hitchcock, ale Radomiak chyba pozazdrościł mu tego miana. Zapowiedzi przedmeczowe o tym, że Olimpia najczęściej trafia w ostatnim kwadransie meczu, piłkarze "Zielonych" postanowili udowodnić za pomocą przykładu i tak też ze stanu 3:0 zrobiło się 3:2. Nietypowo dla horroru, ten miał swój happy end, który zakończył się objęciem fotelu lidera rozgrywek. Że rzutem na taśmę? Że Widzew ma zaległy mecz? Może i tak. Ale zimą korona i tak zostanie w Radomiu.
To szczególny moment dla całej drużyny trenera Dariusza Banasika, która na tytuł zimowych mistrzów z pewnością zasłużyła. Mecz z Olimpią Grudziądz był jednak szczególny dla Dominika Sokoła, który zdobył premierowe trafienie w barwach "Zielonych" i to jego wyróżnimy na początku. Zasłużyłeś na to, chłopaku. Każdy gol, każda asysta radomianina - a tych uzbierało się przecież sporo - udowadnia, że to poprzednicy się mylili, ściągając na ich miejsce najprzeróżniejsze cyrkowe trupy. Oby ten udany mecz (bo przecież oprócz gola "Soczi" wywalczył też rzut karny) był kamieniem milowym w karierze i bodźcem to jeszcze cięższej pracy. Tak, że nawet możliwe przyjście konkurenta do walki o miejsce w składzie, nie zmieni hierarchii wśród snajperów.
Leandro najlepszy w historii i w... Polsce
Leandro został nowym królem. Jeszcze nie Radomia, póki co "tylko" klasyfikacji strzelców Radomiaka. W swojej karierze zdobył już 97 goli dla "Zielonych" i - według dostępnych źródeł - został właśnie najskuteczniejszym zawodnikiem w historii radomskiego klubu, wspólnie z Marcinem Rosłańcem. Istnieją przesłanki, że ktoś, gdzieś, kiedyś, strzelił więcej, jednak dane są wybrakowane, więc zamiast się spierać po prostu ukoronujmy "Leo", bo bez wątpienia na to zasłużył, a przecież strzelać jeszcze nie przestał, więc zapewne wkrótce zacznie śrubować swój rekord. Kiedy ostatnio wspominałem o pogoni Leandro za rekordem, Brazylijczyk miał na koncie dziewięć goli w sezonie i trafiał do siatki z częstotliwością co 113 minut. Teraz snajper strzela jeszcze częściej - co 106 minut. Jeśli tylko utrzyma takie tempo, to setka pęknie nie w meczu ze "Stalówką", a już w drugi weekend marca, w starciu z Rozwojem Katowice. Będzie to zarazem pierwsze domowe spotkanie Radomiaka po przerwie zimowej. Brzmi jak niezła zachęta do odwiedzenia stadionu nawet przy mroźnej pogodzie...
Oczywiście Leandro jest też najlepszym strzelcem ligowych rozgrywek z 15 bramkami na koncie. Gdzieś z tyłu, z czterema bramkami mniej, są Filip Kozłowski, Adrian Paluchowski i Patryk Szysz. Szykuje się kolejna korona? Prawdopodobnie tak. Ale wciąż nie przestaje zadziwiać liczba asyst Brazylijczyka, których zgromadził aż 12. W takim tempie "Leo" zgarnie dwa tytuły na raz, a to byłby precedens. Aż szkoda, że kilka dni temu napastnikowi wybiła 30-stka, bo Neymar miałby konkurencję... A na poważnie, w Radomiu mamy najskuteczniejszego zawodnika, najlepszego asystenta (jednego z trzech, którzy zdołali uzbierać dwucyfrową liczbę) i lidera klasyfikacji kanadyjskiej na szczeblu centralnym rozgrywek. Można mówić, że rzuty karne, można zarzucać, że w drugiej lidze łatwiej się strzela, że Ekstraklasa i 1. liga grała mniej, ale przewaga jest miażdżąca.
1. Leandro - 27 (15 goli, 12 asyst)
2. Adrian Paluchowski - 15 (11 goli, 4 asysty)
3. Bartłomiej Bartosiak - 14 (5 goli, 9 asyst)
3. Dani Ramirez - 14 (4 goli, 10 asyst)
3. Filip Kozłowski - 14 (11 goli, 3 asysty)
3. Patryk Szysz - 14 (11 goli, 3 asysty)
4. Roman Gergel - 13 (7 goli, 6 asyst)
4. Valerijs Sabala - 13 (8 goli, 5 asyst)
4. Łukasz Sierpina - 13 (8 goli, 5 asyst)
4. Kamil Włodyka - 13 (3 gole, 10 asyst)
Czapki z głów przed trenerem Dariuszem Banasikiem, który wydobył z Leandro 200 proc. możliwości. Aż szkoda, że trafili na siebie tak późno. Wszak u tego szkoleniowca udowodnił nawet niedowiarkom, że jednak potrafi efektywnie i efektownie grać na skrzydle. Zapamięta to z pewnością Marcin Kaczmarek, któremu nasz piłkarz "strącił koronę", przerzucając piłkę nad głową piętą. Dla wyjadacza boisk Ekstraklasy, który przetrwał korupcję i przeprowadzkę z ŁKS-u do Widzewa, musiała to być bolesna potwarz.
Absolwenci "filmówki"
Ciężko jednak powiedzieć, że weteran z Grudziądza na to nie zasłużył. Ze świecą szukać drugiej tak odpychającej drużyny jak Olimpia Grudziądz. Styl gry grudziądzan jest wstrętny i uwłaczający rywalizacji sportowej. Symulacje, turlanie się po boisku, wymierzane rywalom po kryjomu (a kiedy zobaczyli, że na Szymonie Lizaku nie robi to wrażenia, robili to już otwarcie) ciosy i popchnięcia... Żal było na to patrzeć, bo w Olimpii znajdziemy ciekawych i zdolnych piłkarzy. Niestety, wygląda to tak, jakby treningi Olimpii miały przebieg widoczny na filmiku poniżej.
Pamiętamy zresztą, że w Grudziądzu skutecznego "nurka" w polu karnym dał właśnie Kaczmarek. Tutaj też próbował, bo to chyba on był człowiekiem, który runął jak długi po starciu z powietrzem wydychanym przez Macieja Świdzikowskiego, przekoziołkował niczym Neymar poniżej...
...ryknął z bólu niczym ranny łoś i wstał zdrów (przebiegać knieje). Kolejnych akcji absolwentów Wyższej Szkoły Filmowej - bójki wywołanej przez popchnięcie dwóch naszych zawodników, notorycznych fauli na Dominiku Sokole i symulacji po jego odbiorze wślizgiem, aj, szkoda słów, szkoda strzępić - no wiecie.
Kraina lodu
Dziwi tylko jedno - że też przy tak zmrożonej murawie chciało im się przez 90 minut po niej tarzać? Murawa była naprawdę w fatalnym stanie. W pierwszej połowie piłkarze ślizgali się po niej jak łyżwiarze. Sprinty na skrzydłach można podstawić za short track na Igrzyskach Olimpijskich i nikt by się nie zorientował, że coś się nie zgadza. Tylko Michał Grudniewski by tam nie pasował, bo jego sprint w drugiej połowie sprawił, że Martyna Kotwiła mogła poczuć się zagrożona, jako królowa radomskich bieżni.

Zachowajmy jednak powagę sytuacji - gra na takich nawierzchniach nie służy nikomu. Piłkarze Radomiaka zabezpieczyli się dostosowanym obuwiem (widoczne na zdjęciu wyżej), jednak nawet ono do końca nie pomogło. Oby się nie okazało, że w marcu znów trzeba będzie przekładać mecze. W Radomiu oczywiście nie byłoby to problemem, gdyby dotrzymano terminu oddania nowego stadionu. Według niego "Zieloni" przenieśliby się w lutym na obiekt z podgrzewaną płytą, co oszczędziłoby zdrowie piłkarzy. Oczywiście stadion do tego czasu nie powstanie. Niby człowiek wiedzioł, ale się łudził - moglibyśmy powiedzieć. A do tematu stadionu wkrótce powrócimy ze świeżymi wieściami.
Tymczasem - wesołych świąt i udanej zimowej przerwy dla wszystkich czytelników. Dziękuję za naprawdę liczne odsłony w jesiennym wydaniu pomeczowego cyklu i liczę, że wiosną spotkamy się w jeszcze większym gronie, po kolejnych zwycięstwach nowego lidera drugiej ligi.















Napisz komentarz
Komentarze