
- Mój stosunek do sprawy się nie zmienił. Mateusz jest częścią i zawodnikiem Radomiaka, pochodzi z Radomia. Jest nie tylko naszym piłkarzem, ale i kibicem Radomiaka. Nie możemy go zostawić samemu sobie - mówi Piotr Nowocień, właściciel klubu ze Struga.
Czy fakt, że w zespole występuje zawodnik skazany przez sąd, nie zaszkodzi wizerunkowi klubu?
- Uważam, że jeśli teraz odwrócilibyśmy się od zawodnika, to przede wszystkim zaszkodzilibyśmy jemu. Trzeba mu umożliwić powrót na dobrą drogę. On żałuje tego co zrobił, rozmawialiśmy z nim na ten temat i poniósł już konsekwencje - uważa Piotr Nowocień.
Przypomnijmy, że w połowie lutego Mateusz R. trafił do policyjnego aresztu, z którego wyszedł 16 maja. W końcówce sezonu 2013/2014 trenował z Radomiakiem, ale nie brał udziału w rozgrywkach. W rundzie jesiennej sezonu 2014/2015 wystąpił w siedemnastu spotkaniach grupy łódzko-mazowieckiej III ligi i trzech meczach Pucharu Polski.
Mateusz R. został skazany za napaść na funkcjonariuszy policji. Jak wynika z informacji policji, 19 stycznia 2014 roku, po godz. 5 policjanci zostali wezwani przez właściciela lokalu przy ulicy Limanowskiego. Zgłoszenie dotyczyło awanturującego się mężczyzny. Po przybyciu na miejsce wskazano agresywnego uczestnika imprezy. Podczas wyprowadzania go z lokalu, do policjantów podbiegł inny mężczyzna, który nie chciał dopuścić do zatrzymania swojego znajomego. Doszło do szarpaniny. Napastnicy zaczęli bić funkcjonariuszy. Odpierają c ataki napastników, policjanci wezwali pomoc. Na miejsce przyjechał dodatkowy patrol i policjanci zatrzymali 19-latka.
Pijany mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. Drugi sprawca oddalił się z miejsca zdarzenia, ale kryminalni ustalili jego tożsamość i zlokalizowali miejsce pobytu, a 20 stycznia zatrzymali 21-latka. Obaj mężczyźni zostali tymczasowo aresztowani. Zarówno Kamil S., jak i Mateusz R. przyznali się do winy.














