Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
środa, 31 grudnia 2025 04:34
Reklama

Krawczyk palił trawkę

Spór o to czy powinniśmy zalegalizować marihuanę, czy może jednak jest morderczym środkiem Szatana, toczy się od dawien dawna. Wielu popiera pomysł wprowadzenia jej do obiegu tłumacząc, że jest mniej szkodliwa niż alkohol, a skutki zażycia są łagodne. Wśród tych „za” był między innymi Kamil Sipowicz, mąż Kory – w tym wypadku chodzi prawdopodobnie o chorobę artystki. Odkąd zdiagnozowano u niej kilka lat temu raka, mąż wyjątkowo ochoczo zaczął ją wspierać. Podobne stanowisko ma Piotr Liroy-Marzec, który otwarcie przyznawał, że w Sejmie jest po to, żeby przepchnąć ustawę o legalizacji.

Co ciekawe, za korzystaniem z „dobrodziejstw trawki” opowiedział się również znany przez chyba wszystkie pokolenia Krzysztof Krawczyk. Piosenkarz w rozmowie z CKM’em, czyli magazynem dla mężczyzn, które nie publikuje już aktów, przyznał, że wielokrotnie korzystał ze „zbawczych” skutków palenia roślinki.

-Nie widzę problemu w rekreacyjnym kurzeniu gandzi. Niestety, nie mogę teraz tego robić ze względu na astmę. A dobrze wiem, że na bóle trzustki, żołądka czy zwyczajne uspokojenie marihuana wielokrotnie mi pomogła. Po trawie nawet ja zachowuję się jak aniołek, choć potrafię w****dolić pół krowy.

Podobno zagrożeniem nie było uzależnienie od narkotyków – jak twierdzi artysta od marihuany się nie uzależnił i nie czuł większego pociągu. Problemem stały się… leki.

Największym zagrożeniem była dla mnie lekomania, która zostawia w organizmie nieodwracalne ślady. Miałem w Stanach świetnego lekarza, który sam lubił łykać pigułki i przepisywał mi recepty na wszystko. Tabletki na dobre spanie, na dobre sranie, na dobry koncert, na dobry seks - byłem uzależniony.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama