Przy popularnej cukierni przez lata kończyły się rodzinne, albo romantyczne, spacery – trasa wiodła „od złotnika do Rembika”.
Urodzony ok. 1865 roku w miejscowości Jarosław koło Jarocina (Poznańskie) Wojciech Rembikowski terminował początkowo w majątku rodziny von Treskow w Owińskach. Zawodu uczył się także w Poznaniu, m.in. u Heleny Moszczyńskiej i przesławnego Antoniego Pfitznera. Potem wyjechał do Warszawy, by nauki w wymarzonym zawodzie pobierać u samego Emila Alberta Fryderyka Wedla. W jego firmie spędził aż 10 lat i to Wedel stał się dla niego wzorem. Z Warszawy przeniósł się Rembikowski do Rygi, by dalej się kształcić.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych XIX wieku mistrz cukierniczy Wojciech Rembikowski, z niewielkim kapitałem, przyjeżdża do Radomia. To tu postanawia założyć cukiernię, a jego ambicją jest, by w guberni była tak słynna, jak ta wedlowska w Warszawie. W 1898 roku w kamienicy Jana Kantego Trzebińskiego przy ul. Lubelskiej 28 (obecnie ul. Żeromskiego) otwiera podwoje Fabryka Wyrobów Cukierniczych W. Rembikowskiego.
Wyroby te z pewnością przypadły radomianom do gustu, bo już kilka lat później (po 1907 roku) firma przeniosła się do okazałej kamienicy Cemacha Mordki u zbiegu ul. Lubelskiej i Zgodnej (obecnie ul. Focha), gdzie mogła rozszerzyć swoją działalność. „Na zewnątrz bardzo dekoracyjnym elementem były mosiężne poręcze pod oknami. Na parterze mieści się sklep z długą szklaną witryną, gdzie prezentowały się wszystkie na ten dzień przygotowane pyszności” - możemy przeczytać w artykule „Cukiernik z Radomia...” na portalu 3obieg.pl. - „Na pierwszym piętrze w dużej sali ustawiono cztery stoły do bilardu. To jest królestwo mężczyzn. Tylko oni mają tu wstęp. Piętro wyżej mieściły się pokoje mieszkalne, a serce zakładu, czyli pracownia znajdowała się na podwórzu kamienicy”.
Jak napisano na portalu Radom. Retrospekcja, Rembikowski, wzorem Wedla, sygnował powstające w jego pracowni słodkości własnym podpisem. „Oficerowie rosyjscy wysyłali specjały żonom, a na miejscu kupowali przysmaki damom do towarzystwa” - czytamy.
W jednym z przewodników dra praw Mieczysława Orłowicza, wydanym przez Ministerstwo Transportu dla cudzoziemców w 1927 roku lokal Rembikowskiego został uznany za najbardziej godny polecenia. Właściciel nie tylko z wielką energią prowadzi firmę – działa w Stowarzyszeniu Kupców Polskich, uczestniczy w licznych akcjach charytatywnych.
Cukiernia funkcjonuje także w czasie II wojny światowej. Do czasu. W 1944 roku Wojciech Rembikowski został wraz ze swoimi współpracownikami aresztowany przez Niemców – za przechowywanie rodziny żydowskiej i współpracę z ZWZ/AK. Rozstrzelany 10 maja 1944 w Radomiu. Gdzie został pochowany, do dzisiaj nie wiadomo.
Próbę wskrzeszenia marki podjęła po wojnie córka Wojciecha – Józefa Fudzińska. Niestety, cukiernia dość szybko zbankrutowała, wskutek nierzetelności pracowników. I to pracownicy przejęli upadający zakład, ale nie na długo.
W PRL-u na parterze kamienicy u zbiegu ul. Żeromskiego i Focha przez dziesięciolecia mieścił się sklep spożywczy. Być może ciemne lady pochodziły z cukierni Rembikowskiego... Na pewno przedwojennych gości lokalu pamiętały posadzki z Marywilu w wytworną kratę.
Na podstawie informacji zawartych w „Encyklopedii Radomia. Nowe wydanie” Jerzego Sekulskiego i w artykule „Cukiernik z Radomia...”, zamieszczonym na portalu 3obieg.pl (dostęp 2.12.2024)