Piątkowe starcie nie mogło rozpocząć się dla radomian gorzej. Już w 7. minucie Widzew wyszedł na prowadzenie po golu Sebastiana Bergiera. Mimo tego Zieloni nie podłamali się i dążyli do wyrównania. Fragmentami mieli znaczną przewagę nad rywalami, ale nie potrafili udokumentować jej zdobyczą bramkową. Gospodarze byli zdecydowanie bardziej konkretni. W 38. minucie wyprowadzili dynamiczną kontrę. Marcel Krajewski dośrodkował precyzyjnie na głowę Petera Therkildsena, a ten skierował piłkę do bramki.
Tym razem Radomiak odpowiedział bardzo szybko. Sześć minut później Rafał Wolski dostarczył futbolówkę do wbiegającego w pole karne Romario Baro, a ten precyzyjnym strzałem głową zdobył bramkę kontaktową. Do przerwy łodzianie prowadzili 2:1. Po zmianie stron kibice zgromadzeni w Sercu Łodzi nadal oglądali niezwykle otwarty mecz. Obie strony dążyły do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść, ale skuteczniejszy okazał się Widzew. W 69. minucie Lindon Selahi wykorzystał błąd Steve'a Kingue, przejął piłkę i strzelił mocno tuż przy spojeniu słupka z poprzeczką. Filip Majchrowicz nie miał najmniejszych szans.
W końcówce meczu bramkę na 3:2 zdobył jeszcze Maurides. ale na doprowadzenie do wyrównania zabrakło czasu. Tym samym Radomiak przegrał czwarte z sześciu wyjazdowych starć w tym sezonie. - Zaczęliśmy bardzo dobrze, ale minęło kilka minut i straciliśmy bramkę. Nie chcemy takich momentów w naszej grze. Popełnialiśmy błędy, Widzew wychodził spod naszego pressingu. Szwankowała organizacja gry - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec radomskiej drużyny.
- W drugiej połowie wyglądaliśmy już lepiej, ale zaważyły nie tylko błędy indywidualne. Momentami źle funkcjonowaliśmy jako drużyna. Byliśmy spóźnieni w pressingu, dawaliśmy Widzewowi dużo miejsca. To był nasz największy błąd, ale takie dni jak ten się zdarzają - dodał Portugalczyk.
- Jesteśmy jednym z najlepszych zespołów w lidze pod względem atakowania, ale w kwestiach defensywnych musimy się poprawić. Chcemy zachować lepszy balans zarówno pod tym kątem, jak i w proporcjach punktowania u siebie i na boiskach rywali. Będziemy nad tym pracować - wyjaśnił 52-latek.















Napisz komentarz
Komentarze