W drugiej minucie Piotr Wasik trafił do bramki lidera i Uniwersytet prowadził 1:0. Jak się miało okazać, było to jedyne prowadzenie gospodarzy w tym pojedynku.
Już kolejne cztery gole uzyskali podopieczni Grzegorza Garbacza i wiadomo było, że to rywale radomian będą rozdawać karty w tym spotkaniu. Radomianie zwłaszcza w pierwszej połowie potwornie męczyli się z grą ofensywną. Niezwykle trudno było im się przedrzeć przez bardzo szczelną obronę rywala. Ponadto Uniwersytet, już w drugim kolejnym meczu musiał sobie radzić bez swojego najlepszego strzelca, a więc Piotra Rojka. - Sam nie wiem, kiedy do nas powróci – powiedział trener Karol Drabik.
Opiekun radomian mógł mieć w pierwszych 30. minutach sporo pretensji do swoich zawodników, bowiem ci zupełnie nie realizowali przedmeczowych założeń. Efekt był taki, że lider na przerwę schodził z zapasem 11. bramek, a radomianom pozwolił zdobyć ich zaledwie sześć.
Po zmianie stron kibice widzieli już zupełnie inną drużynę. Gospodarze podjęli walkę z faworyzowaną ekipą i mecz w końcu się wyrównał. O ile MKS najczęściej gole w tej części zdobywał po kontratakach, tak już radomianie musieli sporo się namęczyć, by umieścić piłkę w bramce. Prym w ataku wiódł Adrian Gruszczyński, który niemalże w pojedynkę przedzierał się przed defensywę wielunian.
Ostatecznie Uniwersytet doznał trzeciej porażki w sezonie, a najlepszy strzelec Gruszczyński, uzyskał w tym pojedynku siedem goli.
- Zupełnie nie wyszła nam pierwsza połowa. W drugiej postawiliśmy się rywalom, ale wynik pokazuje, kto w tym meczu zasłużył na zwycięstwo – powiedział trener Drabik.
Uniwersytet Radom – MKS Wieluń 22:32 (6:17)
Uniwersytet: Baran, Markowski – Wasik 3, Kiraga 5, Radwański 1, Maszczyński 0, Sikora 0, Stanik 0, Miecznikowski 2, Kubajka 1, Banaczek 3, Gruszczyński 7.















Napisz komentarz
Komentarze