Podczas wykładu na temat podatków Janusz Korwin-Mikke poruszył aktualny problem, jakim jest strajk nauczycieli. Polityk wyjaśnił, skąd wziął się problem. - Stworzyliśmy komunę pod nazwą zbiór nauczycieli. Oni mają kartę prac i domagają się podwyżki. Gdybyśmy założyli zbiór łysych, to oni też zaczęliby strajkować, że zarabiają za mało. Skoro państwo może coś dodać, to ludzie chcą, żeby dodało. Przed wyborami rząd nie może ich olać, bo straci głos, więc ludzie szantażem wymuszają podwyżki. Te podwyżki odczujemy my, bo trzeba będzie podnieść podatki, żeby je opłacić - uważa lider partii KORWiN.
Według Korwina, źródłem problemu jest fakt, że nauczyciele pracują w szkołach państwowych, więc są zdani na państwowe wypłaty. - Nauczyciele ze szkół prywatnych nie strajkują, bo zarabiają na podstawie swojej pracy. Dlaczego nie ma strajku spawaczy? Bo spawacze nie pracują dla państwa. Jeśli ktoś jest dobrym spawaczem, to zarabia dużo, jeśli nie, to zarabia mniej. Gdyby nauczyciele pracowali w szkołach państwowych, to by nie pracowali, bo zarabialiby na podstawie swojej pracy - tłumaczył były poseł.
Zdanie swojego partyjnego kolegi podziela Jacek Wilk, poseł na sejm RP. - Ostatnio sprawdziłem, jaki jest w Polsce budżet na edukację. Dzieląc go przez liczbę nauczycieli, wychodzi że na każdego z nich przypada 100 tys. zł rocznie. Tymczasem przeciętny nauczyciel zarabia o połowę mniej. Gdzie jest reszta? Przepada w resortach i ministerstwach. To dowód na to, że zwiększanie budżetu nie ma sensu - uważa.
Przedstawiciel Konfederacji KORWiN Braun Liroy Narodowcy ma prosty sposób na rozwiązanie problemu. - Jeśli nauczyciel zarabia 2500 zł na rękę, to tak naprawdę zarabia 4200 zł, ale resztę zabiera mu państwo. Najprostszy sposób na podwyżkę, to przestać kraść im te pieniądze. Przecież to pani Szydło mówiła, że "wystarczy nie kraść" - wyjaśnił Jacek Wilk.
















Napisz komentarz
Komentarze