Niektórzy po latach odkrywają swoje powołanie. Nagle orientują się, że lepiej sprawdzają się w dziedzinach zupełnie innych, niż kiedyś zakładali. Dla jednych może to być olimpijskie pływanie, dla innych łowienie ryb.
Jeszcze inni nagle odkrywają, że chcą zostać politykiem. Wśród tej ostatniej grupy znalazł się Piotr Gąsowski, znany i wciąż lubiany aktor i celebryta - wciąż lubiany, bo polityką się jeszcze nie zajął... ;)
"Ja powinienem pracować w polityce. Mając kontakt z politykami-mężczyznami, uderzyłbym w to, co nas łączy - każdy facet lubi porozmawiać o kobietach, samochodach, podróżach, pokonywaniu ekstremalnych przeszkód. Z kobietami też bym się dogadał. Trzeba częściej uderzać w tzw. tematy ogólnoludzkie: miłość, uczucia, emocje. A nie zaczynać od polityki, bo wtedy nie ma miejsca na inne płaszczyzny porozumienia. Byłbym super prezydentem wszystkich Polaków! Wierzę, że mimo wielu perturbacji wewnętrznych i zewnętrznych, Polska sobie poradzi! Z naszą pomocą! Byłem już w siedemdziesięciu krajach. Jestem takim trochę kosmopolitycznym duchem. Wszędzie mi jest dobrze. Ale zawsze wracam do mojego kraju z radością! Kocham Polskę, jestem dumny, że tu mieszkam. Coraz bardziej jestem dumny z Warszawy. Stałem się w pewnym sensie, będąc "słoikiem", varsavianistą. Lubię sobie pochodzić śladami Powstania Warszawskiego, zwizualizować sobie to wszystko. Jak do tego doszło i dlaczego itd. Jestem dumny, gdy przyjeżdżają znajomi zza granicy, których nie było tutaj dziesięć lat, i mówią: "Jezu, jak pięknie". Dlatego wkurzało mnie to nachalnie powtarzane: Polska w ruinie. Ja się z tym nie utożsamiam. To było marne hasło wyborcze. Ale, jak widać, skuteczne"
Powiedział w wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce. A co Ty zrobiłbyś Czytelniku, gdybyś został politykiem?













