Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
poniedziałek, 22 grudnia 2025 04:40
Reklama

DDA – dorosłe dziecko alkoholika (wywiad)

Potencjalnie połowa Polaków ma syndrom DDA. Co z tym zrobić?


Dorosłe Dziecko Alkoholika to osoba, która wychowywała się w rodzinie alkoholowej, tzn. gdzie przynajmniej jeden rodzic nie wylewał za kołnierz. Często zdarza się, że cały ciężar obowiązków domowych spada wówczas na dziecko, które musi stanąć na wysokości zadania i sprostać wszystkim problemom rodzinnym. DDA to długi proces nawarstwiania się przeróżnych złych emocji, z którymi dziecko, nastolatek nie potrafi sobie sam poradzić, dlatego wkraczając w dorosłość, ma spaczony obraz świata, siebie, ludzi. Rozmawiamy z Anną, która ma syndrom DDA.

Jak wyglądało pani dzieciństwo?
- Mój ojciec pił. Mama zupełnie nie radziła sobie z tą sytuacją. Ja byłam najstarsza z rodzeństwa, więc wszystkie domowe obowiązki spadły na mnie. Ojciec nie przynosił pieniędzy. Często nie wracał do domu. Mama uznała, że jest najbardziej pokrzywdzona na świecie, że należy ją ratować, więc do tego ratowania wybrała mnie. A ja miałam zaledwie 12 lat. Załatwiałam urzędowe sprawy. Jeździłam do pracy ojca i egzekwowałam pensję od pracodawcy. Mama zaczynała awantury, kiedy ojciec przychodził pijany do domu i stawała za nami. Oboje krzyczeli na siebie. Takie sytuacje przekładały się na życie. Np. przychodziłam ze szkoły do domu, sprawdzałam, czy wszyscy już jedli, patrzyłam, ile zostało zupy, na ile mogę sobie pozwolić zjeść. Teraz jestem mężatką. Do niedawna potrafiłam wyjąć swojemu mężowi z ręki ostatni jogurt, bo on nie może go zjeść – on jest dla dziecka. Do tej pory moja mama uważa, że powinnam za nią wszystko robić, załatwiać jej sprawy w mieście. Dopiero od pół roku potrafię jej powiedzieć „nie” – to wynik terapii, na którą chodzę już półtora roku.

Z czym wiąże się syndrom DDA?
- Ze strachem. Jako dziecko chodziłam po tych wszystkich urzędach z lękiem, bo te rzeczy nie były na miarę dziecka – to powinien załatwiać dorosły. Przyjęłam maskę wiecznie uśmiechniętej. I tak jest teraz. Ludzie odbierają mnie jako elokwentną, uśmiechniętą, pełną energii kobietę. A ja w środku czuję lęk. Mnóstwo emocji kotłuje się we mnie. Do tej pory boję się przyszłość, o dzieci, o pieniądze. Po urodzeniu dziecka bałam się z nim wychodzić na dwór. Obawiałam się, że coś mu się stanie i że ludzie, którzy będą mnie obserwować, na pewno mnie obmówią. Bałam się opinii, plotek, osądów innych tak, jak moja mama. Poza tym osoby z DDA mogą z łatwością wpaść w różne uzależnienia: alkoholizm, narkotyki, uzależnienie od drugiej osoby. Są też tacy, którzy postanowili pokazać innym, że ich stać na więcej, coś w rodzaju „ja wam pokażę”, ale wtedy porażki są bardzo dotkliwe i ten perfekcjonizm też nie jest dobry. Osoby z DDA mają spaczony obraz świata, mają ogromne poczucie winy. Nie umiałam odmówić komuś nawet wtedy, kiedy w danej chwili miałam już coś zaplanowane. A jeśli już odmówiłam, czułam się okropnie, miałam poczucie winy, że nie pomogłam. Zresztą cały czas żyłam w przeświadczeniu, że moje sprawy są najmniej ważne.

Czy dzieci z syndromem DDA mają trudności z utrzymaniem przyjaźni, związku?
- Tak. Teraz mam męża i dzieci, ale utrzymywanie dłuższych kontaktów z ludźmi nie było łatwe. Przez kilka lat byłam z chłopakiem, który mnie zdradzał, bo wierzyłam mu, że mnie kocha, a ja nie zasługuję na miłość, więc skoro on mnie kocha i nie pije, i wraca, to jest cudowny. Rzucił mnie. Przeżywałam to strasznie. Uznałam, że nie jestem wystarczająco dobra. Nie uchroniłam rodziny od alkoholizmu ojca, nie zatrzymałam chłopaka przy sobie. Tragedia. Po pół roku stwierdziłam, że to ja będę poznawać i rzucać facetów. Z mojego planu nic nie wyszło, bo poznałam swojego męża i dość szybko wyszłam za mąż. Jesteśmy razem 13 lat. Wierzyłam, że go kocham. Zresztą długo żyłam w przeświadczeniu, że nikt mnie nie zechce, chciałam za wszelką cenę wyrwać się z domu. Później urodziły się dzieci. W pewnym momencie stwierdziłam, że jestem uzależniona od mojego męża. A tak nie powinno być. Każdy z nas jest odrębną jednostką, powinniśmy sami ze sobą czuć się dobrze, swobodnie, żeby drugiej osobie nie uprzykrzać życia, mieć swoją sferę bezpieczeństwa. Mam bardzo mało znajomych z lat szkolnych. Ciężko mi było zawierać przyjaźnie, bo cały czas uważałam, że jestem gorsza od reszty.

Jakie są pani relacje z rodziną?
- Mama nadal myśli, że powinnam załatwiać jej sprawy. Nie jest nadopiekuńcza. Nie pamiętam, żeby moja matka mnie przytulała, pocałowała, głaskała po głowie. Mam dwie siostry. Również się nie przytulamy. Lubimy ze sobą rozmawiać, spędzać czas, ale unikamy kontaktu fizycznego. Nie mamy potrzeby przytulenia siebie. Częściej zbliżamy się fizycznie do ludzi spoza naszej rodziny, niż do siebie.

Kiedy pani zrozumiała, że trzeba coś z tym zrobić?
- Kiedy zobaczyłam, jak mój syn przejmuje moje zachowania w sytuacjach stresowych. To było ok. dwóch lat temu. Ale już 10 lat temu chciałam coś  z tym zrobić. Wtedy nie znalazłam odpowiedniego terapeuty. Drugie podejście miałam w 2009 r. Poszliśmy wszyscy. Tam uwierzono nam, że świetnie sobie radzimy. Później wpadłam w depresję. Mój mąż uznał, że przez ostatnie lata nic nie robiłam. Zupełnie nie widział tego, że w tym czasie rodziłam dzieci, opiekowałam się domem, chorym dziadkiem, nim, dziećmi, że szukałam pracy. Nie mogłam sobie z tym poradzić. Kiedyś przez przypadek znalazłam ogłoszenie poradni, która zajmuje się terapią osób z rodzin alkoholików. Zadzwoniłam tam – było jedno miejsce – od razu się zapisałam. I tak się zaczęło. Chodzę na terapię już półtora roku. Sama chciałam tam iść. Nikogo nie można wygonić na terapię. Każdy sam powinien do tego dorosnąć, być gotowym na prawdę.

Jak wygląda terapia i co pani dała?
- Mówię terapeutce, co się dzieje, a ona pyta się mnie „A jak pani myśli, skąd to wynika?” Zmusza mnie do tego, bym sama poszukała w pamięci powodu danej sytuacji. Ona nie naprawi za mnie mojego życia, zmusza mnie do tego, bym sama to zrobiła przy jej pomocy.
Dzięki terapii zaczęłam rozmawiać z mężem, nie krzyczę na dzieci. Odchudzam się. Po raz pierwszy robię coś dla siebie. Udaje mi się konkretyzować to, czego chcę. Myślę o założeniu własnej firmy. Gdyby ktoś jeszcze 2 lata temu powiedział mi, żebym założyła własną firmę, to bym go wyśmiała: „Ja? ja się do tego nie nadaję”. Nie uwierzyłabym, że mogę, że temu podołam. Teraz wiem, że nie jestem odpowiedzialna za cały świat. Daje odetchnąć też swoim bliskim, przestałam ich aż tak kontrolować, dałam im więcej luzu. Zaczęłam wierzyć w siebie. Jestem bardziej asertywna.

Ma pani wstręt do alkoholu?
- Nie. Mam normalny stosunek do alkoholu. Czasami kupujemy z mężem butelkę wina i sączymy je sobie przez cztery dni. Fakt – kiedy miałam depresję, bałam się, że wpadnę w alkoholizm, ale mam zbyt duże poczucie samokontroli, że ustrzegłam się tego.

DDA to wstydliwy problem. Jak pani uważa, dlaczego tak jest? Przecież mnóstwo Polaków pije. W naszym kraju jest bardzo dużo rodzin alkoholików.
- Jest ogólne przyzwolenie na picie wysokoprocentowych napojów. Wstydem jest nie radzić sobie z tym. Wtedy jesteś nieudacznikiem. Wstydem jest chodzenie na terapię. Warto uczulić młodsze pokolenie na problem DDA. Pedagodzy powinni mówić o tym w szkołach. Nie zbawimy świata, nie wprowadzimy zakazu picia alkoholu, ale możemy uświadomić ludzi, że jest coś takiego jak DDA, że alkoholizm w domu rodzinnym promieniuje na dzieci i pozostawia ślad na całe życie.

Gdyby mogła Pani cofnąć czas, co by Pani zmieniła w swoim życiu?
- Żeby jakkolwiek zmienić moje życie, powinnam urodzić się w innej rodzinie. To kim teraz jestem, wynika z tego, że w moim domu był alkoholik. Od DDA w pełni nie ucieknę.

Czy jest pani szczęśliwa?
Bywam. Na szczęście coraz częściej.

Z Panią Anią rozmawiała Karolina Sierka


Gdzie można szukać pomocy? Oto adresy instytucji, które zajmują się problemem alkoholizmu w rodzinach:

Przychodnia Terapii Uzależnienia i Współuzależnienia od Alkoholu
26-600 Radom,
ul. Narutowicza 1
tel.: (48) 3631993

Specjalistyczna Poradnia Rodzinna „DOMOWE OGNISKO”
26 – 600 Radom
ul. Malczewskiego 1
tel. (48) 383 66 52
e-mail: [email protected]

Ośrodek Terapii Uzależnień
26-600 Radom
ul. 1905-go Roku 21
tel. (48) 383 66 72

Poradnia Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia,
Grupa "ECHO" http://www.dda.radom.pl
26-600 Radom
ul. Tochtermana 1
wtorek, godz. 18:00





Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama