Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
poniedziałek, 22 grudnia 2025 12:50
Reklama

Sensacja stała się faktem! Kęczanin zdobył halę MOSiR-u!

To co było niemożliwe stało się faktem. Zespół Kęczanina Kęty spisany na straty w fazie play-off z Czarnymi Radom udowodnił w drugim spotkaniu, że waleczność o każdą piłkę ma we krwi. Praktycznie w całym niedzielnym (7 kwietnia) meczu gonili wynik, a końcówki setów potrafili przechylić na swoją korzyść i to oni w ostatecznym rozrachunku mogli cieszyć się z zasłużonego zwycięstwa.

Zapis relacji live - TUTAJ!
Galeria zdjęć - TUTAJ!
Video spotkania - wkrótce



"Ale za to niedziela, będzie nasza" - takim okrzykiem pożegnali swoich siatkarzy po przegranym sobotnim, pierwszym pojedynku fani z Kęt. Trzeba przyznać że ich słowa były prorocze, gdyż w niedzielnym spotkaniu pomiędzy tymi zespołami padł sensacyjny rezultat - 1:3 dla Kęczanina i teraz rywalizacja przenosi się do Kęt i kto wie jaki będzie rezultat tych spotkań.

Początek pierwszego seta nie zapowiadał nam emocji jakie były przygotowane dla fanów siatkówki w Radomiu. Po pierwszych piłkach mecz zapowiadał się niewinnie. Gra toczyła się punkt za punk i nikt nie chciał popełnić własnych błędów. Jako pierwsi na zdecydowane prowadzenie wyszli gospodarze, którzy po dwóch atakach Wachnika oraz Prygla wyszli na trzypunktowe prowadzenie (11:8). Od tego stanu meczu, "Wojskowi" zaczęli dyktować warunki na siatce. Niesieni ogromnym dopingiem własnych kibiców, systematycznie powiększali swoją przewagę nad przeciwnikiem (14:11). Po chwili tablica z wynikiem pokazywała już (18:12), jednak goście nie zamierzali mówić ostatniego słowa. Ciężar gry na swoje barki w atakach wzięli Błasiak oraz Wawrzyńczyk, którzy dzięki dobrej grze Mierzejewskiego w obronie wyprowadzali skuteczne kontrataki. Po bloku Bieguna na Radomskim wynik zmalał zaledwie do trzech punktów (19:16). Czarni jednak szybko otrząsnęli się z serii rywali i "wrócili" do właściwej gry (22:19). Wygrana premierowego seta była zatem na "wyciągnięcie ręki", jednak goście również wierzyli, że tego seta da się jeszcze ugrać. Kęczanin doskoczył Czarnych na jeden punkt (22:21), a w kolejnej akcji zatrzymany blokiem był Wachnik i emocje rozpoczęły się na nowo (22:22). Jako pierwsi piłkę setową w górze mieli gospodarze (24:23), jednak wprowadzony w drugiej części seta na rozegranie Kapuśniak, kiwką dał grę na przewagi (24:24). Końcówkę tego seta nie można napisać inaczej, jak heroiczną walką o każdą piłkę z obydwu stron. Górą jednak okazali się gospodarze, którzy zachowali więcej chłodnej głowy i wygrali pierwszego seta (33:31)

Druga partia rozpoczęła się z "wysokiego C" w wykonaniu Czarnych Radom. Już po chwili objęli znaczne prowadzenie (5:1), jednak jak się okazało, było to ostatnie tak wysokie prowadzenie gospodarzy w tym secie. Czarni Radom mięli problemy z wyprowadzeniem ataków w pierwszym tempie, a kontry skutecznie wykańczali Błasiak oraz środkowi Mysera i Pietraszko (10:9). Od tego stanu meczu gra toczyła się punkt za punkt. Na ataki Wachnika i Radomskiego goście systematycznie odpowiadali środkiem, który tego dnia "działał" u nich wręcz wyśmienicie. Od wyniku (18:19) gra gospodarzy wyraźnie "siadła". W ataku nie radzili sobie Prygiel oraz wprowadzony w drugiej części tego seta Gutkowski. Po stornie gości nieomylny był Biegun, który tylko w wiadomy sobie sposób znajdował receptę na blok gospodarzy. Przy wyniku (20:22) błąd przejścia dołem popełnił Neroj, a kibice Kęczanina Kęty skandowali: "Jeszcze dwa, jeszcze dwa". Ich prośby zostały wysłuchane i goście za sprawą skutecznej kiwki Kapuśniaka w ostatniej akcji tego seta, wrócili do gry o zwycięstwo w całym meczu (22:25).

Trzeci set to ogromna wola walki i determinacja w szeregach Kęczanina. Czarni Radom w tym secie byli tylko tłem w dobrze funkcjonującej grze zawodników gości. Przy stanie (7:8) pojedynczym blokiem popisał się kapitan gości - Fijałek, który zatrzymał Wachnika. Jakby tego było mało, kolejne trzy akcje padły łupem zespołu z Kęt. Prym w ataku wiódł Wawrzyńczyk, a swoich prób nie mógł skończyć Prygiel. To doprowadziło do tego, że Kęczanin prowadził już (9:14). Armagedon w wykonaniu podopiecznych Marka Błasiaka miał jednak dopiero nadejść. Przy stanie (10:13) "Wojskowi" w jednym ustawieniu stracili pięć punktów. Swoje "trzy grosze" w tym spotkaniu zaczęli dodawać Błasiak oraz Biegun, na których Czarni nie mogli znaleźć recepty w bloku (10:18). Wynik wyglądał fatalnie, a gra "Wojskowych" nie napawała optymizmem. Każdy z niedowierzaniem zerkał na tablice z wynikiem, który z każdą akcją przybliżał gości do upragnionego triumfu. Czarni w tym secie zdołali zdobyć jedynie czternaście punktów, a Kęczanin niesiony dopingiem własnych kibiców, nie dał sobie odebrać zwycięstwa w tej odsłonie. Trzeciego seta zakończył Walczykowski, który tym samym wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie w całym spotkaniu 1:2.

Czwarty set rozpoczął się zdecydowanie od ataków gospodarzy, którzy podrażnieni porażkami w dwóch poprzednich partiach mieli w głowie jeden cel - tie-break. Czarni zaczęli tego seta zdecydowanie i już po chwili prowadzili bardzo wysoko, bo aż (10:4). Skuteczne pojedyncze bloki naszych siatkarzy: Radomskiego oraz Grzechnika dały nadzieję, że to jeszcze nie jest koniec i mecz rozstrzygnie się w piątej partii. Po błędach w ataku Walczykowskiego i Wawrzyniaka tablica pokazywała wynik (18:12). Niestety gospodarze dosłownie w kilka minut stracili niemal całą przewagę, na którą tak systematycznie pracowali w tym secie. Błąd rozegrania Neroja, autowe ataki Radomskiego oraz wykorzystywane kontry po stronie Kęczanina przez Błasiaka, Wawrzyńczyka oraz Pietraszkę dały wynik (19:18). To było coś niebywałego i niewytłumaczalnego. Drużyna z Radomia wręcz "stała" i przypatrywała się jak Kęczanin mądrze gra w obronie i sumiennie wykańcza kontry. Gra zaczęła wchodzić w decydującą fazę. Mimo utraconej przewagi Czarni mieli w górze dwie piłki setowe, które zostały obronione przez zawodników z Kęt. Przy stanie (24:24) pierwszą piłkę meczową dał swojej drużynie dał Wawrzyńczyk, który zatrzymał blokiem Wachnika (24:25). Pierwszy match-ball został obroniony, jednak kilka akcji później Wachnik wyrzucony za antenkę na prawym skrzydle, zaatakował w połowę taśmy i to Kęczanin mógł unieść ręce w geście zwycięstwa (25:27).

To jest właśnie piękno sportu. Wydawało się, że Kęczanin jest spisany na straty w walce z Czarnymi Radom o półfinał fazy play-off I ligi. Niedzielna wygrana doprowadziła do stanu 1:1 (gra toczy się do trzech zwycięstw) i teraz rywalizacja przenosi się do Kęt i kto wie jakie będą wyniki dalszych spotkań. Niewytłumaczalne w grze Czarnych Radom jest trwonienie ogromnej liczby punktów z rzędu, które sprawiły, że Kęczanin potrafił odrobić nawet przewagę sześciu punktów. "Wojskowi" na poprawienie swojej gry mają tylko pięć dni i kto wie co wydarzy się w przyszłym tygodniu w Kętach.


MVP spotkania: Mateusz Błasiak (Kęczanin Kęty)

Czarni Radom - Kęczanin Kęty 1:3 (33:31, 22:25, 14,25, 25:27)

Czarni Radom: Kałasz (7), Radomski (9), Grzechnik (8), Neroj (4), Wachnik (18), Prygiel (20), Filipowicz (libero) oraz Gonciarz, Gałązka, Gutkowski, Kocik, Ferek.

Kęczanin Kęty: Fijałek (5), Mysera (14), Wawrzyńczyk (13), Błasiak (18), Pietraszko (13), Biegun (10), Mierzejewski (libero) oraz Wawrzyniak (4), Walczykowski (2), Kapuśniak (3).




Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama