A mieliśmy ku temu wątpliwości, ponieważ dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji... nie zgłosił sprawy na policję.
- Zgłaszałem sprawę tylko do ubezpieczyciela. Zależy mi przede wszystkim na otrzymaniu pieniędzy i naprawieniu szkody. Nie wnikam, kto jest sprawcą. Nie wiem, czy policja lub ubezpieczyciel będą tego dochodzić - powiedział nam dyrektor MOSIR Piotr Kalinkowski.
Wszystko działo się pod okiem kamery MOSIR-u i kamery
miejskiego monitoringu, która znajduje się u zbiegu ulic Narutowicza i
Sedlaka. Dyrektor
MOSiR mówił nam w zeszłym tygodniu, że kamery monitoringu ośrodka działają, ale nikt nie
zgłosił się do niego o udostępnienie nagrań w calu wyjaśnienia sprawy.
To mogłaby zrobić policja, ale... nie było przecież zgłoszenia. Przez tydzień próbowaliśmy się więc dowiedzieć, czy w takim razie sprawę zgłosili na policję operatorzy monitoringu i czy kamera przy Narutowicza/Sedlaka jest sprawna i zarejestrowała zdarzenie. Wreszcie odpowiedzi udzielił nam sekretarz miasta Rafał Czajkowski.
- Sprawą zajęła się policja. Z tego co wiem, mamy trzy zapisy z kamer, które są teraz analizowane. Więcej nie mogę powiedzieć. Na pewno byłoby dziwne, gdyby takim zdarzeniem nie zajęły się organa ściągania - stwierdził.
Przypomnijmy: w poniedziałek 23 września pisaliśmy o zniszczonym w weekend ogrodzeniu Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Po śladach samochodu na zdjęciach (które otrzymaliśmy od naszego czytelnika) i według pozostałości, które sprawdziliśmy w poniedziałek na miejscu, widać wyraźnie, że kierowca pojazdu, jadąc od ul. Narutowicza najpierw ściął drzewo po prawej stronie ul. Sedlaka, a potem skręcił w lewo i staranował ogrodzenie MOSiR-u.
[gallery id=734]














