
„Pedale”, „cwelu”, „cioto”... - przykłady można mnożyć. Hejt stał się powszechny i zalewa nas ze wszystkich stron. Dociera do nas z radioodbiorników, telewizora, Internetu, a także w realu. Często nie zdajemy sobie sprawy jak słowo, często nieprzemyślane, wypowiedziane ad hoc może zranić, a nawet przynieść śmierć. Tak jak było w przypadku Dominika Szymańskiego z Bieżunia. W 2015 roku 14- latek odebrał sobie życie, ponieważ nie umiał poradzić sobie z szyderstwem, poniżaniem i gnębieniem ze strony kolegów. To tylko jeden z wielu głośnych przypadków przemocy słownej, który skończył się tragicznie. A ile jest takich, o których się nie mówi?
O jedno słowo za dużo
Zazwyczaj zaczyna się niewinnie. Pół żartem, pół serio ktoś krzyknie: „Ty pedale”. Ktoś inny podchwyci i tak inicjuje się niekończąca spirala hejtu. Ludzie coraz bardziej się wkręcają, wymyślając coraz to nowe obelżywe słowa, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji. Aż w końcu czara goryczy zostanie przelana.
W Radomiu, grupa młodych ludzi rozpoczęła kampanię społeczną „Ctrl Hejt Delete” dotyczącą przemocy słownej m.in. wynikającej z rasizmu, ksenofobii, antysemityzmu, seksizmu czy homofobii. - Naszą szczególną cechą jest to, iż nie chcemy promować światopoglądów, a chcemy przypominać, że nikt nie ma prawa nikogo dręczyć – wyjaśnia Kamil Adamczyk, maturzysta ze „Staszica” i lider zespołu projektowego Ctrl Hejt Delete. - Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy jakie skutki może nieść za sobą przemoc psychiczna, która jest najczęściej ignorowana przez nauczycieli czy funkcjonariuszy publicznych. Niestety bywa i tak, że przemoc psychiczna ma przykre końce jak w Bieżuniu w 2015 roku.
„Olej to”

- Osoby, które w jakiś sposób wyłamują się z głównego nurtu, przez nietypowy ubiór czy niecodzienne zainteresowanie są często gnębieni. A przecież tak nie powinno być – przyznaje.
Osoba dręczona często z problemem zostaje sama. Zdarza się nawet tak, że słyszy, iż problem tkwi w niej samej. - Spotkałem się z takimi sytuacjami, że nauczyciele często radzą, aby osoba hejtowana zignorowała zaczepki słowne. Mówią, żeby „olać sprawę”, „nie przesadzać” albo – co gorsza – zmienić swoje postępowanie, bo w tym tkwi źródło agresji. I to jest problem – mówi. - W związku z tym przygotowujemy broszury do szkoły, żeby uczniowie wiedzieli, czego mogą oczekiwać od szkół i gdzie szukać pomocy.
Odpowiedzialność za słowa















