W losowaniu 1/8 finału siatkarki z Radomia trafiły na swojego ligowego rywala, BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała. Po pierwszej rundzie fazy zasadniczej wyżej w ligowej stawce jest zespół z Bielska-Białej, który zajmuje piąte miejsce z dorobkiem 20 punktów i bilansem siedmiu zwycięstw oraz czterech porażek. Moya Radomka jest w kryzysie. Radomianki w ostatnim czasie przegrały sześć ligowych spotkań z rzędu i choć na początku sezonu były nawet liderkami po trzech kolejkach, tak teraz spadły na ósmą lokatę. Zdobyły 11 "oczek" w 11 rozegranych spotkaniach. Cztery razy wygrały i siedmiokrotnie przegrywały.
- Początek sezonu mieliśmy bardzo dobry. Wszystko funkcjonowało tak, jak powinno. Później pojawiły się problemy, wypadła nam Monika Gałkowska i to miało wpływ na naszą grę. Na szczęście wraca już do dyspozycji i wygląda naprawdę solidnie, więc to na pewno jest dla nas ważny sygnał. Jest na pewno niedosyt. Co najmniej połowa tych meczów była do wygrania, a w najgorszym razie do doprowadzenia do tie-breaka. Nie możemy więc mówić o zadowoleniu z wyników. Ambicje zespołu, oczekiwania klubu i kibiców są większe. Zrobimy wszystko, żeby runda rewanżowa wyglądała lepiej. Będziemy mieli aż siedem spotkań u siebie i chcemy to maksymalnie wykorzystać - mówi Piotr Filipowicz, trener Radomki.
Radomianki czasu na świętowanie podczas Bożego Narodzenia mieć nie będą. Po meczu pucharowym, już 28 grudnia rozegrają kolejny mecz ligowy.
- Końcówka roku i początek nowego oznaczają granie praktycznie bez przerwy. Mecze 23 i 28 grudnia sprawią, że święta spędzimy w pracy, a zaraz po Nowym Roku dochodzą kolejne spotkania ligowe i obowiązki w Pucharze CEV. Kalendarz jest bardzo napięty, dochodzą podróże, więc czasu na trening nie ma dużo. Dlatego każdą minutę, każdą jednostkę i każdy skok będziemy musieli zaplanować tak, żeby cały czas iść do przodu - zaznacza trener Filipowicz.
Początek wtorkowego (23 grudnia) meczu Tauron Pucharu Polski pomiędzy BKS-em a Radomką o godz. 18 w Bielsku-Białej.














Napisz komentarz
Komentarze