Franciszek Bohomolec (1720-1884) to jeden z współtwórców polskiego oświecenia, nauczyciel, redaktor i wydawca pism Jana Kochanowskiego, publicysta i tłumacz. W historii polskiej literatury zapisał się jako autor licznych, do dzisiaj budzących śmiech komedii, ale również jako poeta, autor pieśni biesiadnej „Kurdesz nad kurdeszami”.
- Myślę, że Bohomolec jest dość dobrze znany teatralnej widowni, ale tylko z „Pijaków”. Zaskakuje mnie, że na polskich scenach w zasadzie w ogóle nie funkcjonuje „Małżeństwo z kalendarza”. Tymczasem, moim zdaniem, to jest perła komedii, a równocześnie tekst dosyć mocny znaczeniowo. Zdecydowaliśmy się go pokazać, bo w zaskakujący i niezabawny sposób – mimo że to komedia - przecina się z rzeczywistością – mówi Jarosław Tumidajski, reżyser radomskiego „Małżeństwa z kalendarza”.
Bohater „Małżeństwa...” - Staruszkiewicz, szlachcic osiadły na wsi i prowadzący gospodarstwo według tradycyjnych zwyczajów, chce wydać za mąż córkę Elizę. I znalazł wspaniałego kandydata - pana Marnotrawskiego, polskiego szlachcica bez własnego majątku, mocno zadłużonego i obłudnego. Tymczasem Eliza kocha Ernesta, niemieckiego oficera, służącego w polskim wojsku.
- Współczesna inscenizacja i, w pewien sposób, przymierzenie tego tekstu do współczesności, do współczesnej estetyki to podstawowy zabieg, żeby pokazać uniwersalność tego, co napisał Bohomolec. To znaczy, że tekst napisany w XVIII wieku nadal jest żywy – przekonuje reżyser przedstawienia. - To bardzo zabawna komedia, ale też rodzi się: „z czego się śmiejemy?”. W tym wypadku śmiejemy się z samych siebie, to znaczy z naszych narodowych wad, których jakoś cały czas nie chcemy się pozbyć.
W radomskim „Małżeństwie z kalendarza” zobaczymy Marka Brauna (Staruszkiewicz), Małgorzatę Maślankę (Bywalska), Zuzannę Repelewicz (Eliza), Mateusza Palucha (Marnotrawski), Alana Bochnaka (Ernest), Katarzynę Dorosińską (Agata), Tomasza Wóltańskiego (Chudecki), Filipa Łannika (Johan) i Cezarego Domagałę (Anzelm). - Nie mogę nic powiedzieć o postaci, którą gram, ponieważ półświatek, w którym się obracam, miałby mi to za złe. Ale gwarantuję, że widzowie na pewno będą mieli świetną zabawę, nie tylko w sylwestra, ale również po nim, dopóki będziemy grać „Małżeństwo z kalendarza” - zapewnia Cezary Domagała. Za scenografię odpowiada Michał Dracz, a za kostiumy – Krystian Szymczak.
- „Małżeństwo z kalendarza” to właściwie opowieść o polskiej ksenofobii, o szowinizmie, o wychowywaniu córek, które są pod kuratelą twardych i surowych ojców, mówiących im, co wolno, a czego nie, jak mają żyć, jak postępować. Główny bohater - Staruszkiewicz nieprzerwanie znajduje liczne grono naśladowców – zauważa Małgorzata Potocka, dyrektorka Teatru Powszechnego.
Spektakl „Małżeństwo z kalendarza” zostanie w sylwestra pokazany na Dużej Scenie dwukrotnie – o godz. 19 i 22. Wstęp płatny.















Napisz komentarz
Komentarze