"Dzień dobry, piszę, bo potrzebuję pomocy. Prezes Spółdzielni "Nasz Dom" skazał mnie i mojego męża na więzienie we własnym mieszkaniu. Wszystko to ogłosił pod hasłem troski o niepełnosprawnych...Wpadł na pomysł, żeby wymienić windę. W połowie maja 2024 r. rozpoczęto prace i zlikwidowano mi możliwość korzystania z windy. Klatka nie była sprzątana do końca lipca. Żyliśmy w pyle i brudzie. Mam 79 lat i jestem niepełnosprawna, mój mąż ma 81 lat i jest chory na serce. W klatce mieszka kilkanaście osób w podobnym wieku i stanie zdrowia. Propozycja prezesa spółdzielni, żebyśmy korzystali w tym czasie z windy w sąsiedniej klatce jest niedorzeczna. Musielibyśmy z czwartego piętra, na którym mieszkamy wejść na pieszo na piętro 11, przejść strychem do następnej klatki, zejść na piętro 10 i dopiero skorzystać z windy. W drugą stronę odwrotnie. Na prośbę o zwolnienie z opłaty administracyjnej z korzystania z windy, której de facto nie ma, dostałam odmowną odpowiedź. Mamy 1 sierpnia i mimo, że dźwig został zamontowany, to nie możemy z niego korzystać. Pracownik spółdzielni odpowiedział w rozmowie telefonicznej, że potrwa to być może do połowy września. Cztery miesiące bez windy dla osób w naszej sytuacji to prawie śmierć. Bez możliwości wyjścia z domu, wniesienia podstawowych zakupów... Czy władzom spółdzielni "Nasz Dom" chodziło o to, by wykończyć niepełnosprawnych mieszkańców tej klatki? I moja refleksja... Czy w XXI wieku w rozwiniętym państwie wymiana windy musi trwać cztery miesiące? Nie życzę Panu prezesowi, ani jego bliskim takiego dobrodziejstwa." - pisze do nas mieszkanka piątej klatki wieżowca przy ul. Niedziałkowskiego 19/21 w Radomiu.
Jak się dowiedzieliśmy od spółdzielni "Nasz Dom", winda przeszła modernizację i jest już czynna.















Napisz komentarz
Komentarze