Coroczne jarmarki w Bieniędzicach to jedna z ciekawszych imprez muzycznych związanych z promocją folkloru i dziedzictwa muzyki ludowej. W 2016 roku przyjął nazwę Jarmark Ludowy „Tyndy-Ryndy”, a zrodziła się ona w głowach członków zespołu śpiewaczego „Bieniędzice”. - Mamy stałych bywalców, stałe zespoły, stałe kapele, które bardzo chętnie do nas przyjeżdżają, ale zawsze staramy się także zaprosić z dalszych okolic. W tym roku to są Rudki zza Zwolenia. Spotkaliśmy się gdzieś przypadkiem na jakimś festiwalu. Oni słyszeli tę nazwę „Tyndy-Ryndy”. „A to u was jest?”, pytali. Zaprosiliśmy ich. Już na jesieni chcą nas odprosić. Tak to między tymi zespołami jest, że przyjeżdżamy, potem się odpraszamy i dzięki temu zabawa trwa - mówi Marcin Ciężkowski, współorganizator Jarmarku Ludowego „Tyndy-Ryndy”.
W niedzielę, 14 sierpnia na na placu za PSP w Bieniędzicach wystąpiło kilkanaście zespołów. - 15 zespołów śpiewaczych i kapel; mniej więcej to pół na pół. Super się bawią, tańcują na dechach - mówił zadowolony z imprezy Ciężkowski.
Jak to na jarmarkach ludowych bywa nie zabrakło tradycyjnych potraw przygotowanych przez koła gospodyń wiejskich. - Przygotowaliśmy racuchy, faworki, porkę tradycyjną, od Okrasy dostaliśmy za nią pierwsze miejsce. Przygotowaliśmy też chleb ze smalcem i ogórek - mówi Kazimiera Owczarek, Stowarzyszenie Inicjatyw Kulturalnych „Na ludową nutę”.
A czym odwiedzający zajadali się najczęściej? - Porka wszędzie idzie. Pusty garczek - zapewniła pani Kazimiera.
Celem jarmarku jest przekazanie tradycji łączenie pokoleń.















Napisz komentarz
Komentarze