- Blamaż i bardzo słaby występ naszej drużyny. Ciężko włożona praca poszła na marne! - tak mecz z GKS-em na wyjeździe ocenił portal radomskiego klubu, relacjonujący wydarzenia z Wikielca.
Walczący o utrzymanie GKS wiosną nie zachwycał nie dość, że nie wygrał żadnego z siedmiu pojedynków to jeszcze przegrał trzy ostatnie z nich. Za to podopieczni Mikołaja Łuczaka, którzy do Wikielca udali się już w przeddzień pojedynku mieli za sobą zremisowany mecz z rezerwami ŁKS-u. Mimo wszystko dla miejscowych pojedynek stanowił jedną z ostatnich szans, na to by jeszcze włączyć się w walkę o pozostanie w 3. lidze. Determinację gospodarzy było widać w pierwszych 45 minutach, kiedy to GKS wyszedł na dwubramkowe prowadzenie.
W przerwie musiał zareagować szkoleniowiec zespołu z Plant i tak też uczynił, dokonując aż trzech zmian. Wydawać by się mogło, że te przyniosą spodziewany efekt, zwłaszcza że w 55 minucie Hubert Derlatka uzyskał kontaktową bramkę. Niestety dla kibiców Broni dwa następne na swoich kontach zapisali gospodarze: Hubert Otręba i Sebastian Szypulski. Jakby tego było mało to w doliczonym czasie meczu Igor Kośmicki otrzymał druga żółtą kartkę i ostatecznie czerwoną.
GKS Wikielec – Broń Radom 4:1 (2:0)
Bramki: Kacperek (17.), samobójcza (24.), Otręba (71.), Szypulski (90.) - Derlatka (55.)
















Napisz komentarz
Komentarze