Twórcom tego miejsca zależy na tym, aby nie było ono przez podopiecznych postrzegane jak instytucja czy placówka pomocowa, ale jak prawdziwy dom, w którym jest troska, serdeczność i budowanie poprawnych relacji ludzkich. Katarzyna Olesińska, prezes fundacji „Powstań bracie”, jest jak dobra matka, która pomaga dzieciom wyfrunąć z gniazda. - Bardzo zabiegałam o to, żeby była prawdziwa kuchnia, żeby była prawdziwa jadalnia, żeby był prawdziwy salon, żeby ta osoba, która przychodzi, legła na kanapę i żeby poczuła, że ona jest po prostu w domu i poczuła się tak, jak my chcemy się czuć - tłumaczy Katarzyna Olesińska.
Choć remont i urządzanie jeszcze trwają podopieczni przy ul. Juliusza uczą się funkcjonowania w społeczeństwie, a nie na jego marginesie, na którym wylądowali, bo życiowe zakręty doprowadziły do bezdomności. Sami malują swoje pokoje, prowadzą naprawy, czy hodują rybki. Mają pracę, dokładają się do jedzenia, wspólnie gotują i jedzą, prowadzą rozmowy w salonie. Każda bezdomna osoba otrzyma tu pomoc. Warunek: chęć zmiany życia i porzucenie nałogów. - Poprzez tworzenie tego domu dajemy szansę na to, żeby się podnieść, żeby spróbować odbudować to swoje życie, relacje. Od najprostszych rzeczy, czyli wykąpać, zjeść, przebyć terapię, leczenie i już tutaj z nami dalej funkcjonować w dalszym etapie - wyjaśnia Olesińska.
Chodzi o mieszkanie treningowe, który byłoby sprawdzeniem nabytych umiejętności. Fundacja liczy, że w przyszłości nawiąże w tym zakresie współpracę z miastem. A póki co zachęca do współpracy psychologów, terapeutów, mediatorów i specjalistów z innych dziedzin. Powstanie placówki było możliwe dzięki prywatnym inwestorom i lokalnym przedsiębiorcom.















Napisz komentarz
Komentarze