Po trzech rozegranych spotkaniach w rywalizacji o trzecie miejsce E.Leclerc Moya Radomka Radom prowadzi 2:1. W ostatnim rozegranym w sobotę w Radomiu pojedynku ŁKS pokonał radomianki 3:2.
- Nasze podejście dzisiaj zdecydowało. Zrobiliśmy kilka rzeczy zdecydowanie lepiej niż w dwóch poprzednich meczach. Byliśmy cierpliwi, nawet jak było gorąco na boisku. To zaowocowało, bo wygraliśmy i wracamy do Łodzi - powiedział po meczu w sobotę Michal Masek, trener ŁKS-u.
Radomianki w sobotę przegrywały 0:1 i 1:2, ale zdołały doprowadzić do tie-breaka. W nim jednak górą były łodzianki.
- Na pewno jest taka złość u nas po tym meczu. Gdybyśmy przegrały 0:3 i ŁKS by nas zdominował, to co innego. Ale doprowadziłyśmy do tie-breaka, już myślałyśmy, że uda się wygrać. Niestety. Trzeba teraz jechać do Łodzi i tam walczyć. Mam nadzieję, że tę sportową złość po tym przegranym meczu przełożymy na naszą grę we wtorek. Wiemy jednak, że ŁKS się nie podda. Na pewno będziemy walczyć, marzy nam się ten medal - zaznaczyła Agata Witkowska, libero Radomki.
W pierwszym meczu rywalizacji o 3. miejsce Radomka wygrała w Radomiu 3:0, a potem w Łodzi 3:2. Wspomniany mecz w sobotę u siebie przegrała 2:3. Teraz czas na czwarte starcie. Odbędzie się ono już we wtorek, 20 kwietnia o godzinie 17.30 w Sport Arenie w Łodzi. Jeśli radomianki zwyciężą, to zdobędą brązowe medale Tauron Ligi. Jeśli jednak wygra ŁKS, to będzie 2:2 i rywalizacja ponownie wróci do Radomia i pod złotym sufitem na pewno się zakończy w sobotę, 24 kwietnia.














Napisz komentarz
Komentarze