Daniel (Marek Braun) i Isabelle (Izabela Brejtkop) od lat przyjaźnią się z Patrickiem (Jarosław Rabenda) i jego żoną. Ale małżeństwo tego drugiego się rozpada; Patrick znajduje nową partnerkę (Aleksandra Bogulewska) i z nią przychodzi na kolację do Daniela i Isabelle... Tak Francuz Florian Zeller zawiązuje akcję swojej komedii.
Zeller pisze sztuki o tym, o czym piszą inni autorzy od początku świata, ale robi to w dość zabawny sposób. To pisanie trochę żartobliwe, choć tak naprawdę bardzo serio. I to jest coś, co mnie u niego pociąga – przekonuje Zbigniew Rybka, reżyser polskiej prapremiery „Z drugiej strony”. – Ten akurat tekst opowiada o tym, jak nie potrafimy dawać sobie rady z samym sobą i w konsekwencji nie umiemy dać sobie rady ze swoim życiem. Z nadmiaru albo delikatności, albo braku odwagi nie mówimy prawdy, nie mówimy tego, co myślimy – sobie, a później innym. Kłamiemy, wikłamy się w jakąś straszną pętlę, która w większym lub mniejszym stopniu rujnuje nasze życie.
Ani reżyser, ani aktorzy nie chcą zdradzać za wiele z fabuły. – Mamy tu dwa małżeństwa. Jeden z tych związków, się rozpada i wszystko kończy się dobrze. A drugi związek trwa, choć właściwie nie ma ku temu powodów – nieznacznie uchyla rąbka tajemnicy Zbigniew Rybka. Choć nieortodoksyjny, dyrektor „Powszechnego” uważa, że lepiej wybierać prawdę, bo – jak w znanym porzekadle – kłamstwo ma krótkie nogi: - Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co jest ważniejsze: utrzymać związek za wszelką cenę, czy pozwolić sobie i otoczeniu żyć naprawdę.
Aktorzy i reżyser przekonują, że „Z drugiej strony” to gwarancja i refleksji, i dobrej zabawy. Sztukę Zellera przełożyła Barbara Grzegorzewska. Autorem scenografii jest Wojciech Stefaniak, a za kostiumy odpowiada Zofia de Ines.















Napisz komentarz
Komentarze