- Kwiecień jest miesiącem, w którym nagminnie odnotowujemy przypadki wypalania traw. Dzisiaj jednostki wyjeżdżały 20 razy, a w ubiegły czwartek 18 kwietnia niemalże 30. Zaś we wtorek 23 kwietnia pożar traw na Olsztyńskiej w Radomiu tak się rozprzestrzenił, że sięgnął pobliskiej linii kolejowej. W akcji wtedy wzięło udział 10 wozów strażackich i 30 funkcjonariuszy - opowiada Paweł Pora.
Należy pamiętać, że człowiek, który podpala trawy, odpowiada karnie i finansowo. Do akcji Straży Pożarnej przeciwdziałającej procederowi wypalania traw włączyło się także Ministerstwo Rolnictwa, które rolnikowi może cofnąć dofinansowania, gdy dopuści się samowolnego wypalania traw. Pożar stanowi także zagrożenie życia ludzkiego. Jak informuje rzecznik w zeszłym roku zginęły dwie osoby, jedna z Radomia, a druga z Szydłowca.
- Osobie, która powoduje pożar, jest odpowiedzialna za niego w każdym względzie. Gdy w tym wypadku zginie człowiek, podpalacz może być nawet oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci. Trzeba zachować w tym wszystkim zdrowy rozsądek - gdy np. Straż Pożarna uczestniczy w gaszeniu pożaru, wówczas nie może pomóc ofiarom zdarzeń drogowych. Przestrzegamy wszystkich przed wypalaniem traw, bo może się ono niekiedy zakończyć jako nieszczęśliwy wypadek - podkreśla rzecznik Straży Pożarnej w Radomiu.













