Wielokrotnie interweniowaliśmy już w sprawie komórek przy ulicy Wolność. Od początku tego roku doszło tam już do trzech pożarów, interwencje strażaków kosztowały szacunkowo 300-700 zł. Teren wokół nich jest nagminnie zaśmiecany, miejsce to zimą staje się również prowizoryczną noclegownią dla bezdomnych. Często dochodzi tam do libacji alkoholowych, a w ubiegłym roku znaleziono tam zwłoki mężczyzny. Jak twierdzą okoliczni mieszkańcy – zmarł z przepicia.
Jak udało nam się ustalić, o przejecie feralnych komórek stara się zarządca przyległego budynku przy ulicy Reja 16. Jak deklaruje, jeżeli wszystkie formalności w Wydziale Zarządzania Nieruchomościami Urzędu Miejskiego uda się dopiąć, wówczas teren zostanie ogrodzony i lepiej zabezpieczony przed ingerencją osób trzecich.
Jednak magistrat widzi tu inny problem.
- Część mieszkań w kamienicy obok jest pod nadzorem Miejskiego Zarządu Lokalami. Niektóre lokale są opalane węglem, dlatego zobowiązani jesteśmy do udostępnienia komórek na przechowywanie opału. Wysłaliśmy zapytanie do Miejskiego Zarządu Lokalami, ile tych komórek jest potrzebnych lokatorom. Jeżeli okaże się, że te pomieszczenia nie są potrzebne, wówczas będziemy zastanawiali się co dalej robić na tym terenie - czy wyburzać te komórki, a teren próbować sprzedać. Więcej będziemy wiedzieli, jak otrzymamy odpowiedź od MZL - mówi Katarzyna Piechota-Kaim, rzecznik prasowy Prezydenta Miasta Radomia.
