
Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego nie rozpoczęli dobrze tego starcia. Już po dwóch minutach przegrywali ośmioma punktami. Szybko jednak odrobili stratę i wyszli na prowadzenie po "trójce" Jakuba Dłoniaka (10:11). Gospodarze jednak ponownie odskoczyli (20:14), aby potem radomianie znów doprowadzili do remisu po celnym rzucie z połowy boiska Korie Luciousa (22:22). Druga kwarta zakończyła się jednopunktowym zwycięstwem przyjezdnych (37:38), choć w pewnym momencie goście prowadzili nawet sześcioma oczkami (26:23).
Trzecia ćwiartka była najlepszą w wykonaniu Rosy Radom w tym pojedynku. Początkowo trwała wyrównana walka. Na niespełna cztery minuty przed zakończeniem tej części gry było 52:53. Chwilę później do kosza trafiali Korie Lucious, Jakub Dłoniak czy Robert Witka i prowadzenie wzrosło do dziewięciu oczek (54:63). Miejscowi jednak nie złożyli broni i po trafieniach Piotra Szczotki i Łukasza Seweryna zniwelowali nieco stratę. Niestety, w czwartej kwarcie podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego zatracili skuteczność rzutową, a pierwsze trafienie zanotowali dopiero po czterech minutach! Goście próbowali jeszcze dogonić przeciwnika i choć na niespełna półtorej minuty przed końcem meczu było 78:76, to ta sztuka im się nie udała. Ekipa z Gdyni w decydującym momencie zachowała więcej zimnej krwi i jeszcze nieco powiększyła przewagę.
Asseco Gdynia - Rosa Radom (84:78 (22:22, 15:16, 22:25, 25:15)
Asseco: Szczotka 20, Dmitriew 19, Walton 18, Seweryn 12, Matczak 8, Kowalczyk 3, Kovacevic 2, Szymański 2, Żołnierewicz
Rosa: Witka 19, Johnson 18, Dłoniak 13, Lucious 12, Łączyński 8, Archibeque 4, Majewski 2, Adams 2, Kardaś, Radke, Zalewski, Jeszke
Aktualna tabela - TUTAJ














