
Pierwszy z nich na ring wyszedł Michał Żeromiński. Walka z Dawidem Kwiatkowskim zakontraktowana została na osiem rund i tyle też trwała. Pierwsza z nich miała rozpoznawczy charakter. Potem obaj pięściarze ruszyli do ataku. "Żeroma" miał przewagę, a jego ciosy były zdecydowanie bardziej skuteczne i większość z nich trafiała celu. Kwiatkowski jednak nie poddawał się, ale to radomianin był tego dnia lepszy i zasłużenie wygrał jednogłośnie na punkty notując swój siódmy triumf na zawodowym ringu.
Michał Cieślak z kolei zmierzył się tego dnia z doświadczonym Arturem Binkowskim. Przed walką radomianin i jego zespół zapowiadali, że wyślą Olimpijczyka z Sydney na emeryturę. Tak też się stało, bowiem Binkowski po walce ogłosił zakończenie kariery.
Od samego początku inicjatywa była po stronie Cieślaka, który był bardzo skoncentrowany boksował z ogromną determinacją. Już pod koniec pierwszej rundy Binkowski leżał na deskach i był liczony. Chwilę później radomianin mocnym prawym trafił rywala i tylko gong uratował go od nokautu. Binkowski był mocno oszołomiony i z dużym trudem wrócił do swojego narożnika.
Po powrocie na ring obraz walki nie uległ zmianie. W dalszym ciągu Cieślak parł do przodu i zasypywał przeciwnika lawiną ciosów przez co Binkowski po raz drugi był liczony. Wstał jednak jeszcze i próbował przeciwstawić się radomianinowi. Ten jednak skutecznie wybił mu z głowy ten pomysł. Michał Cieślak wyprowadził serię mocnych i celnych ciosów i sędzia zakończył pojedynek ogłaszając zwycięstwo radomianina przez techniczny nokaut. To piąte zwycięstwo radomianina w zawodowej karierze.















