Kilka dni temu w Goździe koło Radomia doszło do wstrząsającego zdarzenia. Pod schroniskiem dla zwierząt "Zwierzaki" do wzięcia" pojawił się mężczyzna, który bez chwili zawahania przerzucił roczną sunię przez dwumetrowy płot i odjechał. Jak się okazało, ten sam mężczyzna kilka miesięcy wcześniej, bo w październiku adoptował "Pepę". Jak informuje schronisko, początkowo pies miał bardzo dobre warunki.
- Kilka dni temu dostaliśmy telefon. Pan bez przestawiania się, oznajmił że przywiózł psa bo zaczął łapać kury (Dodam, że wówczas nie było nikogo w schronisku, a pan twierdził ze stoi pod bramą). Opadły nam ręce: na wsi faktycznie może być to problem ale są na to sposoby: smycz, zamykanie kur/psa na osobnych podwórkach, praca ze zwierzakiem… Pan nawet nie chciał słyszeć co mam do powiedzenia. W pewnemu momencie padły słowa: pies mi się znudził…. Doszło do nieprzyjemniej wymiany zdań, straszenie postami na fb, policją. Pan oznajmił, że przerzuca psa i zostawia książeczkę." - czytamy w komunikacie schroniska.
Tego dnia nikogo w schronisku nie było. Zaraz po tym zdarzeniu pracownicy przyjechali i zastali na ziemi zwiniętą, wystraszoną sunię i reklamówkę wiszącą na płocie. Mężczyzna przeprosił i zostawił list o treści: " Witam i przepraszam. Muszę oddać. Jak była w domu to okej, jak wyszła na podwórko to udusiła kilka kur".















Napisz komentarz
Komentarze