Po remisie z liderem Legionovią radomianie tym razem udali się do outsidera, a więc zajmującej ostatnie 19 miejsce w lidze Wissy Szczuczyn. Faworytem meczu bez dwóch zdań byli podopieczni Mikołaja Łuczaka, którzy wciąż walczą o pozostanie w rozgrywkach na przyszły sezon. Za to Wissa przed środowym starciem miała tylko czysto matematyczne szanse na pozostanie, ale do pierwszej drużyny znajdującej się przed strefą spadkową traciła już 18 oczek, a więc tyle ile zdobyła we wcześniejszych 29 spotkaniach!
Tymczasem pojedynek gorzej dla gości z Radomia rozpocząć się nie mógł. Nie minęło 60 sekund, a arbiter podyktował dla Wissy rzut karny. Jego pewnym egzekutorem okazał się Damian Toczydłowski i Jakub Kosiorek zmuszony był wyciągać futbolówkę z siatki. Do remisu radomian w 22 minucie doprowadził Ukrainiec Dmytro Prikhna. Więcej bramek do przerwy nie padło.
Tuz po wznowieniu gry doskonałej okazji strzeleckiej dla przyjezdnych nie wykorzystał Kamil Kumoch i ta akcja mogła zemścić się w 69 minucie. Wówczas pomylił się Damian Machajek, a rywal wyszedł sam na sam z Kosiorkiem, ale trafił piłką w niego! W końcu w 70 minucie na murawie pojawił się Carlos Ramirez. Kolumbijczyk kilka chwil później wykazał się instynktem strzeleckim w polu karnym i po zamieszaniu, umieścił futbolówkę w siatce. To nie był koniec emocji w Szczuczynie, bowiem siedem minut przed końcem gry fatalnie z bliska przestrzelił jeden z zawodników Wissy, a przy odrobinie lepszej precyzji, powinien być remis. Za to w już doliczonym czasie, Hubert Derlatka przedarł się w pole karne, ale piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę!
Wissa Szczucin – Broń Radom 1:2 (1:1)
Bramki: Toczydłowski (k) – Prikhna, Ramirez.
















Napisz komentarz
Komentarze